piątek, 1 kwietnia 2011

Baaba Kulka "Baaba Kulka"

Baaba Kulka "Baaba Kulka"
Co można dziś wycisnąć z klasycznych szlagierów Iron Maiden, metalowej legendy lat 80? To, co początkowo miało być tylko żartem i jednorazowym eksperymentem przekształciło się w regularny koncertowy projekt. Jego uwieńczeniem jest płyta.

Gaba Kulka przyzwyczaiła nas do tego, że potrafi zaskoczyć. I to bardzo. Jej trzeci album „Hat Rabbit” sprzed dwóch lat był objawieniem na rynku muzycznym. Wreszcie ujawniła się wokalistka zdolna przesunąć poprzeczkę polskiej muzyki nieco wyżej niż bywało to dotychczas. Album „Baaba Kulka” nie jest kontynuacją jej działalnością, ale raczej skokiem w bok. Efektem przyjacielskiej współpracy z Maciem Morettim i cała ekipą z grupy Baaba. Całości słucha się znakomicie, choć trzeba wiedzieć w co się na tym albumie wsłuchiwać.
Pierwsze reakcja po zetknięciu z albumem zatytułowanym - tak jak nazwa całego zespołu - „Baaba Kulka” są podobne. Szeroki uśmiech na twarzy. Bo jak tu się nie uśmiechać skoro na początek grupa serwuje nam klasyczną kompozycję „The Number Of The Beast”. Utwór z żelaznej listy przebojów każdego szanującego się fana metalu - i to nie tylko z czasów, kiedy modne były obcisłe spodnie ze spandeksu. A Moretti z Kulką niemal wszystko wywracają w nim do góry nogami.

Baaba Kulkka, singlowe "Aces High"

Nie chodzi tu jednak o żadne złośliwe szarganie świętości. Jest w tym wszystkim odpowiedni dystans i puszczenia oka do wytrawnego słuchacza. Ci, którzy nie znają dobrze kompozycji Iron Maiden, z których w całości składa się ten album, nie będę mieli jednak przy jego słuchaniu takiej zabawy jak pozostali. Warto podkreślić, że celowe żonglowanie Baaby Kulki stylami pokazuje również ogromny potencjał samych kompozycji, które - jak słychać - potrafią obronić się w każdej formie.
Z każdym utworem czeka nas tu kolejne zaskoczenie. Gitarowe „The Ides of March” wykonano a capella w stylu zbliżonym do Masters of Chants, „Still Life” brzmi jakby żywcem wyjęte z albumu Nouvelle Vague, a w „Prodigal Son” pobrzmiewają echa country – ale tak, jakby zabrali się za nie wspólnie Gossip i Jethro Tull. Rozjechana solówką sprowadza nas jednak na ziemię.  Jest jeszcze „Clairvoyant”, w którym mamy reggae z cytatem z….przeboju „Lambada” oraz rozpędzone "Children Of The Damned" przerobione z metalowej ballady.
Na płycie odnajdziemy inteligentnie zaaranżowane linie wokalne, akcenty przywodząca na myśl muzykę z gier na Commodore 64, a także - w chwili kiedy najmniej się tego spodziewamy - szczyptę brudnego garażowego brzmienia. Muzycy musieli mieć sporo radości pracując nad tym materiałem. Na singla pilotującego album zdecydowano się wybrać „Aces High”. Intrygujące. Ciekawe. Warte przesłuchania. Inne.

Baaba Kulka, Baaba Kulka, Mystic 2011. 

Ps. Poniżej dla porównania oryginał "Aces High" w wykonaniu Iron Maiden.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...