środa, 11 września 2013

Manchester: Rod Stewart, przeboje i trzecia płyta

- Nie napinamy się na stworzeniu utworu, który puszczą duże rozgłośnie. Nie mamy już takiego ciśnienia. Tym bardziej, że mamy to szczęście, że lubią nas rozgłośnie lokalne - Maciej Tacher oraz Sławek Załeński z grupy Manchester opowiadają o nowej płycie, koncercie z Rodem Stewartem oraz kreowaniu radiowych przebojów.

Maciej Tacher i Sławek Załeński (Fot. Jacek Smarz)
W sobotę zagracie w Rybniku przed Rodem Stewartem. To dla Was nobilitacja czy kolejne doświadczenie?

SZ: Przede wszystkim ogromna promocja i szansa przypomnienia się na Śląsku przed premierą kolejnej płyty. Stewart mimo, że jest bardzo wiekowy, wciąż pozostaje ikoną muzyki rozrywkowej. Pamiętam doskonale jego fryzurę z lat 80. Zawsze chciałem mieć taka samą.

Przykład Kobranocki, która występowała przed Guns N’ Roses, a ostatnio grupy IRA przed Bon Jovi pokazuje, że polskie zespoły supportujące traktuje się po macoszemu. Nie  umożliwi się im prób, mają słabsze nagłośnienie... A więc fajnie wygląda to tylko teoretycznie.

SZ: Jeśli ktoś gra przed taką gwiazdą, musi założyć, że nie będzie traktowany na równych zasadach. Liczy się tylko promocja, bo na takim koncercie jako zespół nic nie zarabiamy. Najważniejsze jest dla nas to, że Rod Stewart słuchał naszych piosenek.

MT: Naprawdę w to wierzysz...? Znaczy się tak, tak... Na pewno ich słuchał (śmiech).

Dlaczego „Autostrady kłamstw” z Waszej poprzedniej płyty, choć posiadały wszystkie cechy  dobrego radiowego przeboju nigdy się nim nie stały?

MT: Już dawno przestałem doszukiwać się logiki w polskim show biznesie. Przecież „Autostrady kłamstw” spokojnie mogłyby sobie lecieć chociażby w Eska Rock.

Wystarczy, że jedna duża stacja puści, aby inne podchwyciły? 

SZ: Tak było z „Lawendowym”. RMF FM zaryzykowało, ale czekało aż go pociągnie Radio Zet i Eska. Wiele zależy od dyrektora muzycznego. I nie liczy się zawsze muzyka. Musi mu się spodobać zespół, wokalista, kolega, który go o to poprosi, albo menadżerka... Tak to działa.

MT: Przyjmuje się, że aby piosenka stała się przebojem muszą ją puszczać 2-3 rozgłośnie. Z nami było inaczej. „Dziewczynę gangstera” leciała w Esce, a „Lawendowy” szalał w RMF FM. „Tajemnicę” puszczało jeszcze Radio Zet, ale tylko dlatego, że zdobyliśmy Bursztynowego Słowika i musieli.

Inaczej się nie da?

SZ: Słyszałeś kiedyś o badaniach piosenki? Dyrektor jednej z największych stacji radiowych dostał nasze „Autostrady kłamstw” do posłuchania. Mówi nam „Utwór jest super, ale zabrakło 10 proc. w badaniu, aby zakwalifikować tę piosenkę do emisji”. Tak się tłumaczą. Skoro ostatnie piosenki nie przechodziły tych badań, to postanowiliśmy pójść pod prąd. Podczas komponowania przestałem napinać się na stworzeniu utworu, który puszczą duże rozgłośnie. Nie mam już takiego ciśnienia. Tym bardziej, że mamy to szczęście, że lubią nas rozgłośnie lokalne.

MT: Ciekawe, że od kiedy nie ma nas w RMF FM, to obserwujemy większy entuzjazm na koncertach oraz zwiększone zainteresowanie Manchesterem na Facebooku.

Wasz nowy materiał jest zdecydowanie bardziej surowy... Chcecie wrócić trzecim albumem do korzeni?

SZ: Odpuściliśmy sobie największe rozgłośnie, dzięki czemu muzyka Manchesteru jest teraz bardziej zróżnicowana. Mamy nawet piosenkę lekko psychodeliczną i  utwór trwający 4,5 minuty, co z radiowego punktu widzenia jest przecież strzałem w kolano. Takie utwory jak „Skupienia stan” są powrotem do tego, co graliśmy kiedyś. Nagraliśmy już 11 kompozycji.

MT: Przy ich powstawaniu zmieniliśmy system pracy. Wcześniej Sławek przynosił nam gotowe utwory. Teraz nadal komponuje w domu, ale ich kształt pozostawia już nam.

Jakie macie oczekiwania związane z nową płytą?

SZ: Nie wierzę, aby jakaś z tych piosenek stała się przebojem w dużej rozgłośni. Nastawiamy się na radia lokalne. Na singla trafi prawdopodobnie „Zapominanie”. I jeśli RMF FM nie będzie nas puszczać, to nie będziemy z tego powodu zawiedzeni. Zupełnie inaczej było przy poprzednich płytach, gdy wyczekiwaliśmy ogromnego sukcesu. Tak jak z „Autostradami kłamstw”, które była murowanym hitem.


poniedziałek, 9 września 2013

Half Light "Black Velvet Dance"

Z mroku na dyskotekowe parkiety. Half Light wydał płytę „Black Velvet Dance” z przeróbkami swoich kompozycji.

Half Light "Black Velvet Dance"
„Black Velvet Dance” zawiera remiksy utworów, które znalazły się na poprzednim albumie „Black Velvet Dress”. Remiksy dość nietypowe, bo każdą z piosenek zaprezentowano w tanecznych, podlanych tłustymi bitami, wersjach. Wrażenia? Momentami jest topornie („Confused”), a nawet nieco chaotycznie („Bitter Paris”). Są jednak i wersje, dzięki którym kompozycje nabrały rozpędu i przykuwają większą uwagę niż na oryginalnym krążku („Perfume”, „Cold Friends”).
Half Light wyciąga słuchaczy na parkiet, lecz nie w ociekającym od cekinów klubie disco, a bardziej w jaśniejszej odsłonie odbywającej się w ramach Castle Party electroteki. Po przesłuchaniu materiału można mieć skrajne odczucia. Wzdrygać się lub dać się porwać wersjom, które całkiem zgrabnie układają się w zupełnie nową muzyczną opowieść.
„Black Velvet Dance” jest muzycznym ukłonem w stronę słuchaczy, którzy do tej pory raczej z twórczością Half Light nie mieli wiele wspólnego. Pytanie tylko czy jest to akurat ta grupa osób, na której zespołowi tak bardzo powinno zależeć. Dylematy, które z tego płyną pozostawiam już jej twórcom. Niezależnie od tego Half Light należy się plus za odwagę i podjęcie nowego wyzwania. Do tej pory żaden toruński zespół na taki taneczny eksperyment się nie odważył.

Half Light, Black Velvet Dance, 2013.

Krzysztof Janiszewski opowiada o „Black Velvet Dance” TUTAJ.


wtorek, 3 września 2013

Czaqu i "Generacja lalek" - wkrótce premiera

GRZEGORZ WALCZAK, lider zespołu Czaqu opowiada o kulisach powstawania trzeciej płyty pt. "Generacja lalek". Jej premierę zaplanowano na 30 września.

- Poprzedni album "Pachnie powietrze" wydaliście prawie 5 lat temu. Myślisz, że ludzie po takiej przerwie wciąż o Was pamiętają?

- Gramy koncerty, więc chyba tak. Przynajmniej w Toruniu. A jeśli chodzi o Polskę... Trudno powiedzieć, że ktoś o nas zapomniał, jeśli prawie w ogóle nas nie było. Nadal jesteśmy bardziej podziemnym zespołem niż grupą pojawiającą się na co dzień w mediach. Do szerokiego grona wciąż nie udało nam się dotrzeć. Wciąż jesteśmy na starcie.

Okładka płyty Czaqu "Generacja lalek"
- Co w tym czasie się z Wami działo?

- Wygraliśmy kilka festiwali. "Pejzaż bez Ciebie" w Bydgoszczy, "Rock Autostradę" w Proszówkach, "Dachówkę" w Krakowie, Festiwal Muzyczny im. Pawła Bergera "Gramy nad Prosną" w Kaliszu, a także Ogólnopolski Festiwal Muzyki Alternatywnej w Dobrym Mieście, dzięki któremu zdobyliśmy fundusze na nagranie nowej płyty.

- Poprzedni album wydaliście własnymi siłami zakładając CZAQUfonicę. Teraz postawiliście na znaną wytwórnię...

- ....SP Records. Liczymy, że uda się dotrzeć z materiałem do osób, do których sami nie bylibyśmy w stanie się dostać. Zależy nam, aby pójść z tymi piosenkami dalej niż nasze lokalne grono odbiorców. Nie chcieliśmy też powielać błędów, które popełniliśmy przy pierwszej i drugiej płycie. Chcemy skupić się na muzyce i nie martwić się promocją. Kto wie czy przy tej okazji nie ukaże się też reedycja naszych dwóch pierwszych płyt.

- "Generacja lalek" - pierwszy teledysk pilotujący Waszą nową płytę ukrywającą się pod tym samym tytułem, pojawił się w sieci dwa lata temu. Już wówczas można było zaobserwować na koncertach, że w muzyce Czaqu pojawiło się więcej elektroniki. Skąd ten kierunek poszukiwań?

- To trochę naturalny etap rozwoju. Zaczynaliśmy grać na gitarach. Z biegiem lat zaczęliśmy słuchać innych rzeczy, pojawiły się nowe możliwości związane ze sprzętem. Rozszerzyliśmy więc instrumentarium, dzięki czemu poszerzyliśmy horyzonty brzmieniowe. Idziemy do przodu, bo o to przecież w muzyce chodzi. Aby nie stać w miejscu.

Teledysk do piosenki "Taka gra". Poprzedni klip do tytułowej "Generacji lalek" można obejrzeć TUTAJ.

- Opowiedz o tym albumie. Które piosenki powstały jako pierwsze, z którymi wiążą się jakieś historie?

- Pierwsza narodziła się "Generacja lalek". Pomysł na kompozycję powstał na rondzie we Włocławku, gdzie elektronika związana ze zmianą świateł zawsze zakłóca fale radiowe. Koncepcja "Takiej gra" narodziła się pod prysznicem w Chorwacji... Z kolei utwór "Ludzie mądrzy" grałem na gitarze, kiedy współpracowałem jeszcze ze Zbyszkiem Krzywańskim. Jest jeszcze kompozycja "Dla tych, którzy odeszli", śpiewana przez Michała Dybowskiego, którą kilkanaście lat temu  skomponował jego ojciec.Premiera albumu 30 września.

niedziela, 1 września 2013

Toruńskie Gwiazdy 2013

Pamiętam jak w 2006 roku spotkałem Sławka Załeńskiego na starówce. Wspominał o nowym zespole, z którym szykuje się do pierwszego koncertu. – Przyjdź i posłuchaj. Spodoba ci się – namawiał. Przyszedłem. Kilka dni później ukazał się w „Nowościach” entuzjastyczny artykuł o nowej toruńskiej grupie. Nazywała się Manchester. W odpowiedzi na tekst przyszedł do redakcji list domagający się wyjaśnień, czemu poświeciłem jej aż tyle miejsca, ignorująca drugi zespół - CT, która również występował podczas tego samego wieczoru na małej scenie klubu „Od Nowa”. 

15.05.2006. Historyczne zdjęcia Manchesteru z pierwszego koncertu wykonane przez Filipa Kowalkowskiego

Dziś nie musiałbym już odpowiadać na to pytanie. Grupa, w którym Załeński rozwinął swój talent do pisania przebojów wystąpił na niemal wszystkich polskich festiwalach. Zdobyła wiele muzycznych nagród zarzucając stacje radiowe kilkoma przebojami. Sprawiła, że o toruńskiej muzyce znów było głośna poza województwem. Członkowie zespołu mogli się już pochwalić czterema statuetkami Flisaka (licząc ubiegłoroczny laur dla Aberdeenu) zdobytymi w plebiscycie Toruńskie Gwiazdy. W niedzielę trafiło do nich piąte takie wyróżnienie. Nagroda dla Zespołu Roku. 
Plebiscyt co roku jest okazją do prezentacji tego, co w lokalnej muzyce ciekawe i warte uwagi. W tegorocznej edycji do każdej z trzech kategorii: Zespół Roku, Płyta Roku oraz Nadzieja Roku nominowało gremium złożone z toruńskich muzyków, animatorów kultury i dziennikarzy. O przyznaniu nagród decydowali już jednak internauci. Poza Manchesterem szczęście uśmiechnęło się do zespołu Draże (Nadzieja Roku) oraz Half Light (Płyta Roku), który wydał album „Black Velvet Dress”. Taneczna wersja tej płyty ukaże się już we wrześniu. DJ Roku został Juliusz Pacek, czyli DJ Funktion
Podczas imprezy połączonej z obchodami 20-lecia Radia Gra mogliśmy również wysłuchać przeglądu twórczości wykonawców związanych z Toruniem. Wystąpił wspomniany już Manchester - w wersji akustycznej i z gościnnym udziałem Sary Pach, która pojawi się na ich trzeciej płycie. Namiastkę nowego materiału mieliśmy zresztą szansę usłyszeć. Poza tym zagrał punkowy Absurd oraz duet Lilly Hates Roses – penetrujący niezwykle subtelny świat dźwięków. W wielkim finale zaśpiewała Kasia Kowalska. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...