wtorek, 10 czerwca 2014

Gribojedow "Bruno z Grudziądza"

Poezja wielokrotnie krzyżowała swoje drogi z rockiem. Tym razem stało się tak ponownie. Co z tego wyszło?

Sięgnąłem po tę płytę z ciekawością. Zespół znam bowiem jeszcze z czasów, kiedy bębnił w nim Michał Bryndal; kiedy grupa miała swoje pięć minut na Jazz Od Nowa Festival. A było to kilka dobrych lat temu. Pewnego dnia wpadłem w sieci na ich nagranie stworzone w ramach projektu „Music Panoptikon”. Porwało. Czekałem na więcej. Zwłaszcza, że od czasów gdy do męskiego składu dołączyła Marlena Szubert zrobiło się w zespole dość intrygująco.

Gribojedow "Bruno z Grudziądza"
„Bruno z Grudziądza” to album, którego klamrą spinającą są wiersze Ryszarda Milczewskiego-Bruno. Płyta ukazuje się zresztą w 35. rocznicę jego tragicznej śmierci. Warto wspomnieć, że poeta swoje losy związał nie tylko z Grudziądzem, ale również z Toruniem. Studiował na Wydziale Sztuk Pięknych UMK. Muzycznie Gribojedow powędrował w takie nieco postrockowe klimaty, momentami z etnicznymi akcentami. Choć taki oto „Przypadek w pociągu relacji Gdynia – Poznań” mógłby np. spokojnie trafić na płytę Świetlików.

„Przyszedłem straszyć” to jeden z lepszych numerów na tym albumie. Interpretacyjnie i muzycznie. Oprócz niego wyróżniłbym jeszcze „Ziemię” (choć szkoda, że muzycy nie dali się w niej bardziej ponieść instrumentalnie) i „Z główką pogody”. Wiele z tych kompozycji otwiera spore możliwości do improwizacji podczas koncertów. Gribojedow zawsze miał ciągoty do grania bardziej ilustracyjnego niż tworzenia „piosenek”. Na „Brunie z Grudziądza” momentami zupełnie się w tej drugiej formie nie odnajduje.

Mimo tego, ciekawy to jest album. Inny. „Bruno z Grudziądza” na pewno nie jest płytą do przesłuchania na raz. Można do niej wracać po kilka razy i odkrywać nowe rzeczy. A to zawsze świadczy na korzyść. Koncertowy potencjał tych kompozycji będzie można poznać już 15 czerwca podczas koncertu w CSW. Na koniec wypadało jeszcze wspomnieć, że Gribojedow to - jakby ktoś nie skojarzył – knajpa z powieści „Mistrz i Małgorzata”, w której spotykali się moskiewscy artyści. I głównie pili wódkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...