poniedziałek, 8 grudnia 2014

Budka Suflera - trasa pożegnalna - koncert w Toruniu

Legenda polskiej muzyki rockowej kończy w tym roku swoją karierę. W Toruniu dała rewelacyjny koncert dla 5,5 tysiąca osób. Pożegnać się w takim stylu, to świadectwo ogromnej klasy.

- Przepraszam, ale czy będzie można zdobyć autograf? Niech mazną coś na szybko. Jak się nie uda to trudno... - zagaja dziewczynę prowadząca grupę osób po schodach na trybuny jeden z fanów. Elegancki ubrany w czarny płaszcz mężczyzna powyżej 60-ki. - Nic nie obiecuję. Zapytam menadżerki – pada  odpowiedź. Na pół godziny przed rozpoczęciem pożegnalnego koncertu Budki Suflera hala widowiskowo-sportowa w Toruniu jest już pełna w połowie. A strumień osób, który przechodzą przez wejście nie przestaje płynąć. 5,5 tysiąca biletów wyprzedano na kilka tygodnie przed występem.

Budka Suflera (Fot. Sławomir Kowalski / www.sk-foto.pl)

Z głośników wciąż słychać ten sam komunikat: „Uwaga. Tylko dziś CD z pożegnalnej trasy koncertowej Budki Suflera w pakiecie Wierny Fan.”  Pokolenia 50- i 60- latków, które w zdecydowanej większości zapełnia ustawione na sali krzesła, do kupna specjalnych albumów się jednak nie garnie. Oni płyty zespołu mają w domu. Słuchali je po kilkaset razy. I to jeszcze w wydaniu winylowym. Na pamięć znają testy największych przebojów legendy polskiego rocka.  Głośniki znów ożywają: „Koncert rozpoczynamy za 10 minut...”

Na scenę wychodzą po kolei. - Znowu w życiu mi nie wyszło... - zaczyna śpiewać Krzysztof Cugowski. Po „Śnie o dolinie” muzycy Budki Suflera serwują „Twoje radio” i „Bal wszystkich świętych”, podczas którego w hali przy ul. Bema publiczność po raz pierwszy zaczyna wspierać wokalistę w refrenach. Najgłośniej i najlepiej bawią się ci, którzy kupili najtańsze bilety, czyli te całkiem z tyłu – po 60 zł. Cugowskiego przy mikrofonie zastępuję występujący na pożegnalnej trasie Budki Suflera gościnnie jej drugi wokalista Felicjan Andrzejczak

- Ten utwór kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego został ogłoszony utworem 1981 roku. Wobec tego co w grudniu wydarzyło się w Polsce, jego tekst zyskał zupełnie nowy wymiar – zapowiedział wykonanie „Za ostatni grosz” klawiszowiec i autor większości przebojów zespołu Romuald Lipko. Zaraz później Andrzejczak śpiewa kolejno - rozpędzone „Nie wierz nigdy kobiecie”, „Noc komety” oraz „Jolka, Jolka pamiętasz...”. Wśród publiczności ekstaza. Las rąk z telefonami komórkowym w górze. Kiedy kończy śpiewać, owacja na stojąco.

Krzysztof Cugowski (Fot. Sławomir Kowalski / www.sk-foto.pl)

Wraca Cugowski. Zespół cofa się o 40 lat wstecz, do kompozycji, którymi rozpoczynali swoją karierę. „Memu miastu na do widzenia”, „Pieśń niepokorna”, „Cień wielkiej góry”. Jest mocno, rockowo. Po chwili grają kolejne przeboje. „Ratujmy co się da”, „Jeden raz” i „Takie tango”. Ponad pięć tysięcy osób wstaje z siedzeń. Na koronie hali, gdzie jest nieco więcej miejsca, tańczą. „Cisza jak ta” na uspokojenie, a zaraz po niej monumentalny „Jest taki samotny dom”, w którym Cugowski oddaje żeńskie partie publiczności i przedstawia zespół. Mija 80. minuta koncertu.

- Dziękujemy, że byliście z nami tyle lat. Do widzenia! - mówi Lipko. Na scenie ponownie pojawia się Andrzejczak, aby razem z Cugowskim zaśpiewać „Piąty bieg”. W hali wszyscy już stoją. Publiczność nie daje muzykom Budki Suflera zejść ze sceny. Po raz kolejny grają „Bal wszystkich świętych” i znikają. Tłum nie przestaje skandować: „Jeszcze jeden!”. Brawa nie milkną, więc wracają. - Ale to naprawdę „Tylko jeden” - mówi Cugowski. Rozbrzmiewa znów „Takie tango”. Za ten flirt z komercją w ostatnich latach można ich nie lubić, ale koncertowo nie ma mowy o jakimkolwiek odcinaniu kuponów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...