sobota, 17 grudnia 2011

„Teraz Rock”, czyli klepanie po tyłkach i bylejakość

Grudniowy "Teraz Rock"
Znów dałem się na to namówić. I to dobrowolnie. Przeczytałem kolejną recenzję w „Teraz Rocku”, który chełpi się tym, że jest „jedynym pismem rockowym w Polsce”. Osobiście zamiast czytać „jedyne pismo”, wolałbym czytać - po prostu – dobre. Czy takim jest obecny „Teraz Rock”? Szczerze wątpię. Zawiodłem się na nim po raz kolejny. Ale po kolei. 
Nie będę tu już przytaczał tych chwalebnych recenzji i przyjaznego klepania po tyłkach takich rodzimych gwiazd jak Kazik Staszewski, Grabaż, Coma itd. Z całą sympatią dla tych wykonawców nie wszystkie płyty, które wyszły spod ich palców są dobre. Po prostu. I choć Kazik Staszewski oraz Grabaż wielkimi twórcami są, to jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że również im zdarzają się płytowe potknięcia. Wszyscy o tym wiedzą, poza twórcami „jedynego pisma rockowego w Polsce”. 
O tym, że w „Teraz Rocku” rządziły (i nadal rządzą układy) można przeczytać w rozmowie z Jackiem Leśniewskim, który współtworzył to pismo w latach 1996-2000. Skromny fragment poniżej: 
„ - (…) wiem to z pierwszej ręki, poza tym moja żona przez 2 lata była szefem działu reklamy w Tylko Rocku… Np. przykładowo kiedyś nie można było dać 2 czy 3 gwiazdek nowej płycie Urszuli czy innemu dziełu bo ta czy inna duża wytwórnia będzie obrażona i nie wyśle naczelnego czy kogoś innego na wywiad z Mikiem Oldfieldem czy Angusem Youngiem w Londynie czy w Paryżu. Mniejsza znowu nie przyśle zaproszeń na koncerty i płyt do recenzji. Tak to funkcjonowało kiedyś więc myślę że niezmiennie tak to funkcjonuje i dziś. 
- Czyli recenzje w gazecie nie są miarodajne do końca?
- Rzadko kiedy były. Ważne były tylko pozory rzetelności i gratisy. Nie ma to nic wspólnego z obiektywizmem i z rzetelnością dziennikarską. Duże nazwiska i znani wykonawcy muszą mieć 4 czy 5 gwiazdek, bo dzięki temu są profity jak darmowe CD i DVD (…)” 
Czy jest tak nadal? Jest. Wystarczy prześledzić kilka numerów. Poczytać wywiady, przejrzeć recenzje. 
Do napisania tego tekstu sprowokowało mnie jednak coś zupełnie innego. Grudniowa recenzja drugiej płyty toruńskiego Manchesteru – niemal żywcem przepisana STĄD. Te same argumenty, te same spostrzeżenia, sugestie, wskazanie na te same utwory… Takie cudowne podobieństwa raczej rzadko się zdarzają. Mylę się? Nie sądzę również, aby autor posiadł jakieś telepatyczne zdolności, które pozwalałyby idealnie wpasować się w sposób myślenia i argumentacji innego autora. 
Co więc zrobił? Nie miał pojęcia co napisać, a więc zabrał się na internetowy research. Podczas buszowania w sieci brutalnie wtargnął na blogową stronę, przeczytał i wykorzystał. Przyznam, że taka sytuacja zdarzyła mi się już po raz drugi. Drodzy Państwo, króluje bylejakość. A „Teraz Rock„ zszedł na psy. 

PS. Wywiad z Jackiem Leśniewskim można przeczytać TUTAJ

1 komentarz:

  1. Dla mnie najlepszy przykład to recenzja Marillion "Holidays in Eden", która dostała najpierw 1 gwiazdkę pióra T. Beksińskiego, http://www.nosferatu.art.pl/files/artykuly/tr_rec/09_a.91.html
    A potem dwupłytowa edycja dostała od kogoś innego - 5 gwiazdek

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...