Krzysztof Janiszewski, wokalista toruńskiego zespołu Half Light opowiada o płycie, która jest remakiem „Nowych sytuacji”, debiutanckiego albumu Republiki z 1983 roku.
- Ile razy przesłuchaliście oryginalne „Nowe sytuacje”?
- Ja sam z parę tysięcy razy. Zacząłem jej słuchać w 1983 roku, kiedy moja mama kupiła mi ją w salonie KMPiK-u. Ta płyta jest dla mnie szczególnie ważna, ponieważ zdobyłem na niej autograf Grzegorza Ciechowskiego. Poszedłem po niego aż do jego domu, gdy mieszkał jeszcze przy ulicy Popiela. Do dziś wspominam to spotkanie. Miałem 12 lat i bałem się jak mnie przyjmie, ale on potraktował mnie niezwykle poważnie. To było zresztą tuż po zmianie wizerunku zespołu. Pierwszy raz zobaczyłem go wtedy w tych blond włosach postawionych do góry. Przed samym nagraniem płyty Half Light unikałem jednak sięgania po „Nowe sytuacje”.
Half Light |
- Słychać jednak, że sugerowaliście się podstawowymi wersjami tych utworów.
- Trudno było zrobić coś nowego, jeśli te wszystkie piosenki ma się tak głęboko w sobie. Ich muzyczne szkielety znałem od lat na pamięć. Szukałem jednak nowych rozwiązań, aranżacji. Puszczałem sobie np. oryginalną wersję i dogrywałem do niej na dyktafon nowe linie melodyczne i chórki.
- „Arktyka” należy do moich ulubionych utworów Republiki. U was brzmi zupełnie inaczej, sporo w niej pozmienialiście.
- Zmieniliśmy linię melodyczną, ponieważ w naszej wersji inny jest podział rytmiczny tego utworu. W oryginale zwrotka ‚Arktyki” został nagrana w metrum 5/4, a refren 4/4. Jako, że gramy muzykę elektroniczną trzeba to było nieco pogodzić. Ten utwór zrobiliśmy w takim nieco etnicznym klimacie. Słychać w nim odgłosy przyrody, dzwonki, bałałajki, które nawiązują do klimatów Syberii. Przyznam, że nie jest to łatwa piosenka do zagrania. Rejestrowaliśmy ją na samym końcu.
- Wiele osób na pewno zadaje sobie pytanie - jaki jest sens wydawać płytę sprzed 28 lat z takim samym materiałem tylko we własnych wersjach?
- Zależało nam, aby druga płyta Half Light nie była autorska. Nie chcieliśmy bombardować słuchaczy od razu naszym kolejnym nowym materiałem. To taka płyta okolicznościowa, pewien przerywnik przed kolejnym autorskim albumem. Nosiłem się z takim pomysłem od dawna. Dodatkowo w tym roku mija 10 lat od śmierci Grzegorza Ciechowskiego oraz 30 lat od powstania Republiki, a „Nowe sytuacje” w wymarzony sposób nadają się na cover album. Nie można tego powiedzieć np. o „Republice marzeń” czy „Siódmej pieczęci”, które stylistycznie odbiegają od tego, co prezentowała Republika na początku. Nie jesteśmy zespołem rockowym ze standardowym instrumentarium, tylko trio stawiającym na elektronikę. Dzięki temu mogliśmy zaprezentować „Nowe sytuacje” zupełnie inaczej.
Half Light |
- Republikańscy ortodoksi mogą was za tę płytę powiesić. Zmieniliście cały klimat tych kompozycji, których fenomen polega właśnie na tym, że pomimo lat wciąż są w stanie się obronić.
- Płytę nagraliśmy dla wszystkich. Nie powstała ani z myślą o fanach, ani antyfanach Republiki. To album dla osób, które chcą posłuchać nowej płyty Half Light - bo tak ten album traktujemy. Pierwsze sygnały jakie do nas docierają są bardzo pozytywne. Jesteśmy przygotowani zarówno na miłe słowa, jak i na ewentualne kopniaki.
- Recenzując wasz debiutancki album „Night in the Mirror” pisałem o ułagodzonym brzmieniu. Na „Nowych orientacjach” Half Light brzmi o wiele ostrzej. Rozumiem, że to próba przełożenia scenicznej energii Republiki na elektronikę?
- W tych utworach jest tyle energii, że nie wiem co trzeba by zrobić, aby to zatracić. Ich nagrywanie dodało nam jednak mocy i rzeczywiście potraktowaliśmy je ostrzej niż własne kompozycje. Jedynie „Mój imperializm” jest inaczej zagrany. Najwięcej pracy mieliśmy przy wyborze ostatecznych wersji. Sam „System nerwowy” - miał piętnaście różnych wariantów. Wyeskponować bardziej wokal, czy gitarę? A może dodać więcej elektroniki? Zależało nam, aby całość była taka samo spójna jak oryginalne „Nowe sytuacje”.
- Członkowie Republiki mieli już okazję wysłuchać tych nagrań?
- Jeszcze nie. Płyta dotarła do nas zaledwie kilka dni temu. Zbigniewowi Krzywańskiemu (gitarzysta Republiki - przyp red.) ogromnie spodobała się jednak sam pomysł na taki album. Sam jestem ciekawy, jak zareagują jak usłyszą końcowy efekt naszej pracy.
- Grzegorz Ciechowski lubił eksperymentować w muzyce. Zastanawiam się, czy gdyby posłuchał waszych wersji swoich piosenek, to czy by mu się one spodobały?
- Nieskromnie powiem, że pewnie tak. I nie mówię tego tylko dlatego, że w końcowym okresie swojej działalności również używał sporo elektroniki co wyraźnie zaznaczone jest m.in. na „Masakrze”. Bardzo podobał mu się eksperymentalny zespół Doktor C., w którym kiedyś śpiewałem. Prowadziliśmy już nawet rozmowy, aby wyprodukował nam drugą płytę, ale grupa zawiesiła swoją działalność. Half Light jest takim przełożeniem Doktor C. na elektronikę. Tak to postrzegam. Kiedyś Ciechowski powiedział, że gdyby miał zaistnieć jako debiutant, to założyłby 3-osobowy zespół z mocną elektroniką, krótkim przekazem hasłowo-słownym i mocnymi światłami na scenie. Tak, sądzę, że nasza płyta przypadłaby mu do gustu.