Niewiele jest koncertów, które odbywają się w tak radosnej atmosferze. A przy okazji Real McKenzies w pubie "Pamela" było i stukanie kuflami o blat stołu, i wspólne śpiewanie z podziałem na dwie sale. Śpiewali nawet ci, którzy grane piosenki słyszeli po raz pierwszy w życiu. W akustycznych wersjach utwory Real McKenzies wręcz w wymarzony sposób nadają się do takich knajpianych warunków. I to nie tylko z uwagi na teksty. Muzyka przednia. Koncert bardzo dobry. Wracając w poniedziałek do domu nuciłem sobie do znudzenia poniższą piosenkę.
I tylko wciąż pozostaje nierozwiązana kwestie tego, co tak naprawdę Szkot skrywa pod swoim kiltem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz