Strony

środa, 15 grudnia 2010

Butelka: W konfesjonale było wolne miejsce

W klubie eNeRDe można oglądać kontrowersyjną wystawę "Z Butelką po Toruniu. Grzegorz Kopcewicz, na co dzień pracownik firmy informatycznej, po godzinach wokalista i lider heavy metalowej Butelki, opowiada o granicach prowokacji.

- Przyznam, że kiedy zobaczyłem pierwszą fotografię - jak stoisz z rozłożonymi rękami obok projektu pomnika ks. Jerzego Popiełuszki w takie samej pozie co figura - to nie uwierzyłem w to, co widzę. Po co ci te wszystkie zdjęcia?

- Starałem się przedstawić podróż po Toruniu z mojej perspektywy. Każde ma swój cel, przekazuje pewną myśl. Nie chciałem wywoływać oburzenia, a jedynie zaprezentować intrygujące dla mnie miejsca, które w pewnym sensie decydują o charakterze miasta. Dlatego też swoje kroki skierowałem m.in. pod Radio Maryja oraz Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. Zaakcentowałem miejsca, które wzbudzają moje emocje. Czasem negatywne. Sfotografowałem się także pod kilkoma banerami.

Grzegorz Kopcewicz przed siedzibą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej

- Na wszystkich zdjęciach jesteś uchwycony w dość kontrowersyjnych sytuacjach.

- Gdybym tego nie zrobił w ten sposób wystawa byłaby nudna i nikt nie chciałby jej oglądać. Chciałem pokazać Toruń z tej ciekawszej strony.

- Plakaty "Czas Gospodarzy", pomnik Kopernika, kościół, wózek na Rynku Nowomiejskim, a nawet konfesjonał... Nie oszczędziłeś nawet Okno Życia, do którego wkładasz małego nadmuchiwanego Batmana...

- Kolejność zdjęć nie jest przypadkowa. Ten plastikowy Batman pojawia się w pewnym momencie wystawy i rzeczywiście zostawiam go w Oknie Życia. W tym przypadku chodziło mi po prostu o wskazanie miejsca, które powinno funkcjonować w każdym mieście. Sądzę, że w Toruniu zbyt mało osób wie, gdzie takie Okno Życia jest. Stąd też ta fotografia. Trzeba mieć odpowiedni dystans do tej wystawy. Potraktować ją z przymrużeniem oka.

- Osoby głęboko wierzące oglądając niektóre fotografie mogą narazić się jednak na zawał.

- Będzie tak samo, gdy wybiorą się na nasz koncert. Nie mam na to wpływu. Młodym fotografie ogromie się podobają. Pokazują Toruń w innym świetle niż dotychczas. Kilka osób dopytywało kto mnie wpuścił do katedry? Prawda jest tak, że za 10 zł kupiłem bilet wstępu. Fotografie wykonałem oficjalnie. Usiadłem w konfesjonale, bo akurat tam było wolne miejsce.

Lider Butelki w konfesjonale katedry świętych Janów w Toruniu 

- I nikt cię stamtąd nie pogonił?

- Nie. Dopiero, kiedy zadzwonił telefon, podszedł kościelny, aby poprosić mnie, żebym nie rozmawiał przez komórkę w takim miejscu.

- Nie boisz się pikiet pod swoimi oknami?

- Nie demonizowałbym tej wystawy. Ortodoksyjni wierni nie powinni mieć z nią większego problemu. Każde z tych zdjęć posiada jakiś smaczek. Trzeba się tylko dokładnie przyjrzeć. Wszystkie fotografie wykonał zresztą mój przyjaciel Andrzej, na co dzień pomagający przy jednym z toruńskich kościołów.

- Nie sądzisz, że przy niektórych zdjęciach przekroczyłeś granicę artystycznej prowokacji?

- Nie. Starałem się przygotować tę wystawę w miarę inteligentnie. Można prowokować rozbierając się do naga i biegać tak po rynku, ale nie o to chodzi. W tych działaniach jest myśl, która skłania do zastanowienia się. Tak to postrzegam.

Prowokator w katedrze, Nowości z 14 grudnia 2010 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz