W klubie eNeRDe można oglądać kontrowersyjną wystawę "Z Butelką po Toruniu. Grzegorz Kopcewicz, na co dzień pracownik firmy informatycznej, po godzinach wokalista i lider heavy metalowej Butelki, opowiada o granicach prowokacji.
- Przyznam, że kiedy zobaczyłem pierwszą fotografię - jak stoisz z rozłożonymi rękami obok projektu pomnika ks. Jerzego Popiełuszki w takie samej pozie co figura - to nie uwierzyłem w to, co widzę. Po co ci te wszystkie zdjęcia?
- Starałem się przedstawić podróż po Toruniu z mojej perspektywy. Każde ma swój cel, przekazuje pewną myśl. Nie chciałem wywoływać oburzenia, a jedynie zaprezentować intrygujące dla mnie miejsca, które w pewnym sensie decydują o charakterze miasta. Dlatego też swoje kroki skierowałem m.in. pod Radio Maryja oraz Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej. Zaakcentowałem miejsca, które wzbudzają moje emocje. Czasem negatywne. Sfotografowałem się także pod kilkoma banerami.
Grzegorz Kopcewicz przed siedzibą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej |
- Na wszystkich zdjęciach jesteś uchwycony w dość kontrowersyjnych sytuacjach.
- Gdybym tego nie zrobił w ten sposób wystawa byłaby nudna i nikt nie chciałby jej oglądać. Chciałem pokazać Toruń z tej ciekawszej strony.
- Plakaty "Czas Gospodarzy", pomnik Kopernika, kościół, wózek na Rynku Nowomiejskim, a nawet konfesjonał... Nie oszczędziłeś nawet Okno Życia, do którego wkładasz małego nadmuchiwanego Batmana...
- Kolejność zdjęć nie jest przypadkowa. Ten plastikowy Batman pojawia się w pewnym momencie wystawy i rzeczywiście zostawiam go w Oknie Życia. W tym przypadku chodziło mi po prostu o wskazanie miejsca, które powinno funkcjonować w każdym mieście. Sądzę, że w Toruniu zbyt mało osób wie, gdzie takie Okno Życia jest. Stąd też ta fotografia. Trzeba mieć odpowiedni dystans do tej wystawy. Potraktować ją z przymrużeniem oka.
- Osoby głęboko wierzące oglądając niektóre fotografie mogą narazić się jednak na zawał.
- Będzie tak samo, gdy wybiorą się na nasz koncert. Nie mam na to wpływu. Młodym fotografie ogromie się podobają. Pokazują Toruń w innym świetle niż dotychczas. Kilka osób dopytywało kto mnie wpuścił do katedry? Prawda jest tak, że za 10 zł kupiłem bilet wstępu. Fotografie wykonałem oficjalnie. Usiadłem w konfesjonale, bo akurat tam było wolne miejsce.
Lider Butelki w konfesjonale katedry świętych Janów w Toruniu |
- I nikt cię stamtąd nie pogonił?
- Nie. Dopiero, kiedy zadzwonił telefon, podszedł kościelny, aby poprosić mnie, żebym nie rozmawiał przez komórkę w takim miejscu.
- Nie boisz się pikiet pod swoimi oknami?
- Nie demonizowałbym tej wystawy. Ortodoksyjni wierni nie powinni mieć z nią większego problemu. Każde z tych zdjęć posiada jakiś smaczek. Trzeba się tylko dokładnie przyjrzeć. Wszystkie fotografie wykonał zresztą mój przyjaciel Andrzej, na co dzień pomagający przy jednym z toruńskich kościołów.
- Nie sądzisz, że przy niektórych zdjęciach przekroczyłeś granicę artystycznej prowokacji?
- Nie. Starałem się przygotować tę wystawę w miarę inteligentnie. Można prowokować rozbierając się do naga i biegać tak po rynku, ale nie o to chodzi. W tych działaniach jest myśl, która skłania do zastanowienia się. Tak to postrzegam.
Prowokator w katedrze, Nowości z 14 grudnia 2010 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz