Strony

poniedziałek, 29 lutego 2016

Jazz Od Nowa Festival 2016

Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Jazz Od Nowa Festival spośród wszystkich muzycznych festiwali studenckiego klubu posiada najlepiej wyedukowaną publiczność. W odróżnieniu od mającego już za sobą okres największej świetności Blues Meetingu, tutaj nikt nie zalega przy barze kiedy na scenie słychać muzykę. Uczestnicy koncertów słuchają uważnie wykonawców, potrafią nagrodzić rzęsistymi brawami wirtuozerską solówkę, ale także syknąć, gdy muzyk zapędzi się niebezpiecznie na manowce. Wiedzą i doceniają to, co dobre. 

Kwintet Carlosa Averhoffa jr (Fot. Sławomir Kowalski)
Od czasu kiedy formuła festiwalu uległa zmianie i zamiast dwóch dni, organizatorzy fundują nam aż cztery, jazzowe święto zmieniło się w prawdziwy muzyczny maraton. Ciekawe międzynarodowe projekty, spotkania ze znanymi z poprzednich edycji imprezy muzykami (w tym roku ponownie na scenie zagościli Marek Stryszowski, Krzysztof Ścierański, Wojciech Konikiewicz, Adam Pierończyk i Greg Osby), wzbogacono w tym roku o wystawę prac znanego polskiego duetu twórców okładek płyt winylowych - Stanisława Zagórskiego i Rosława Szaybo. 

Autechre w wersji Pink Freud, Miroslaw Vitous w duecie ze wspomnianym Adamem Pierończykiem, a także dwa projekty zmierzające w kierunku jazz world music: Orkiestra Naxos oraz Electric Shepard ze świetnym elektronicznym wibrafonistą Benkiem Maselim (doskonałe solo w bluesującym utworze do wiersza Bolesława Leśmiana). Klasyczne brzmienia mieszały się z nowoczesnym podejściem, czego bodaj najbardziej wyrazistym przykładem był sobotni koncert trio Seana Noonana. 

Amerykański perkusista o manierze wokalnej Franka Zappy, zafundował publiczności materiał bliski muzycznemu słuchowisku. Sean Noona podczas występów nie tylko bowiem gra, ale również snuje do mikrofonu swoje fabularne miniopowieści. Bawi się i słowem, i muzyką. Zdziwienie jazzowych purystów mógł wywołać chociażby jego utwór o ketchupie, które ewoluował od jazzu po radosne disco. Muzyk - występujący w złotych spodenkach bokserskich ze swoim nazwiskiem - udowodnił, że rock nie ma monopolu na kreowanie na scenie muzycznego show. 

Podczas sobotniego finału Jazz Od Nowa Festival  mogliśmy podziwiać także kwintet Carlosa Averhoffa jr, który łączył grę na saksofonie z rytmicznym wystukiwaniem rytmu piętą na niewielkiem instrumencie perkusyjnym. Usłyszeliśmy jazz w bardziej klasycznym ujęciu. Trudny w grze, ale miły dla ucha.


poniedziałek, 15 lutego 2016

Fonetyka uderza Ciechowskim

Warszawska grupa Fonetyka, która na koncie ma płyty z poezją Rafała Wojaczka i Andrzeja Bursy, nagrywa album z tekstami Grzegorza Ciechowskiego. W internecie pojawił się już pierwszy utwór.


Przemysław Wałczuk podczas nagrywania materiału na płytę "Ciechowski" (Fot. Materiały zespołu)

- Już dwa lata temu rozmawialiśmy na temat tego projektu z Anną Skrobiszewską, wdową po Grzegorzu Ciechowskim. Znając nasze dwie poprzednie płyty, zaproponowała nam podjęcie kolejnego muzycznego wyzwania. Nie ukrywam, że z uwagi na emocje jakie może wywołać ten pomysł w niektórych kręgach sympatyków Ciechowskiego, trochę się tego obawiałem - mówi Przemysław Wałczuk, wokalista i lider Fonetyki.  - Grzegorz Ciechowski był poetą, świetnym muzykiem i kompozytorem. Wiem, że nasz materiał będzie porównywany do tego, co sam tworzył. Już pierwszy utwór, który wypuściliśmy do internetu wzbudził skrajne komentarze.

Docelowo na trzecim albumie warszawskiej Fonetyki pt. „Ciechowski” znajdzie się dziewięć utworów z tekstami pochodzącymi z wydanego w połowie lat 90. tomiku lidera Republiki „Wokół niej”. Kompozycje są już gotowe, ale nie wszystkie zostały zarejestrowane. Na pierwszy ogień poszedł „Remote Control”. Średnio co miesiąc kolejne utwory będą udostępniane do posłuchania w internecie. Kolejnym będzie „Jesteśmy Biedni”. Po publikacji wszystkich dziewięciu singli ukaże się cały album.

Fonetyka w studiu (Fot. Materiały zespołu)
- Z 53 wierszy, które tworzą tomik „Wokół niej” wybrałem te, które wciąż są aktualne. Przyznaję, że nie widzę w tym zbiorze więcej tekstów, na które miałbym muzyczne pomysły. Pozostawiam więc przestrzeń dla innych artystów, którzy chcieliby sięgnąć po te wiersze, do czego gorąco zachęcam - mówi Przemysław Wałczuk. - Ciekawostką jest, że w „Remote Control” zaśpiewała córka Grzegorza Ciechowskiego - Hela. Choć sama gra na gitarze basowej i śpiewa, to jednak nie chce podążać ścieżką swojego ojca. Studiuje projektowanie kostiumów i interesuje się astronomią. Udział w nagraniu była dla niej sporą przygodą.

Warto wspomnieć, że muzycy Fonetyki powiązani są z Toruniem. Przemysław Wałczuk studiował zarządzanie i marketing na UMK. Wspólnie z grającym w Fonetyce na gitarze Danielem Zaklikowskim współtworzył toruńską grupę Vernissage. Aktualnie prowadzi własną agencję PR w Warszawie i jest pełnomocnikiem spadkobierców Grzegorza Ciechowskiego. Zaklikowski przewinął się m.in. przez grupę Słońce. Za perkusją w Fonetyce zasiada Jacek Kościuszko, absolwent multimediów na UMK, reżyser, twórca teledysków, a także autor zdjęć do nagradzanej „Katedry św. Janów” Ryszarda Kruka. Skład zespołu dopełnia Mirosław Piechota na gitarze basowej.



Obecny rok jest szczególny dla miłośników twórczości autora „Telefonów”. 22 grudnia minie 15 lat od jego śmierci. Lider Republiki zmarł w szpitalu po operacji serca. Pochowano go na warszawskich Powązkach. Można się spodziewać, że grudniowe obchody Dni Grzegorza Ciechowskiego w Toruniu będą miały z tego powodu wyjątkowy charakter. Wiadomo, że w ich programie znajdzie się koncert Fonetyki. Zespół zagra w Dworze Artusa.

sobota, 6 lutego 2016

O Butelce znów będzie głośno

Zaglądał z kamerą do siedziby Radia Maryja. Ujawnił tajemnicę powstawania kręgów w Wylatowie i fotografował się w toruńskich kościołach. To on ściągał do Torunia kontrowersyjnego metalowego Behemotha i nakręcił teledysk z Marcinem „Różalem” Różalskim w roli głównej. O wyśpiewanych kłopotach z dekoderem Telewizji Trwam nie wspominając. Grzegorz Kopcewicz, lider toruńskiej Butelki pracuje właśnie nad kolejną płytą swojego macierzystego  zespołu. I zapewnia, że znów nas zaskoczy. 

Butelka w obecnym składzie (Fot. Materiały zespołu)

- Mamy już nagraną całą perkusję, a obecnie pracujemy nad rejestracją partii gitar. Podobnie jak było w przypadku „Dekodera Tv Trwam”, również i teraz chcemy wypuścić wcześniej jedną z naszych piosenek do internetu. Już wkrótce powstanie do niej teledysk  - mówi Grzegorz Kopcewicz. - Utwór nosi znaczący tytuł „Panie Jarku”. Temat jest niezwykle aktualny. Wyliczamy w nim wszystko czym tytułowy Pan Jarek nam się naraził. Do tej pory graliśmy już tę piosenkę na dwóch koncertach. Odzew był taki, że ludzie stali jak sparaliżowani.

Na albumie znajdzie się dziewięć lub dziesięć utworów. Powstawały przez ostatnie trzy lata. W tym czasie zmienił się skład zespołu. Data premiera uzależniona jest od zakończenia ostatecznego miksu i masteringu. Prawdopodobnie album będzie już dostępna latem tego roku. Jego roboczy tytuł brzmi „Szpun’n’roll”. Pojawi się na nim kilka elementów humorystycznych, a także tematy odzwierciedlające wszystko to, co obecnie lidera Butelki denerwuje. Co konkretnie? 

- Jestem rozdrażniony głośnymi krzykami tych, którzy przegrali ostatnie wybory. Trzeba było wcześniej zmobilizować się i zagłosować przeciwko PiS. Zbyt wiele osób zlekceważyło oddanie swojego głosu.  I  teraz trzeba  to przeczekać. Albo chcemy mieć w kraju demokrację, albo nie - mówi lider toruńskiego zespołu. Butelka na swoim koncie ma cztery płyty studyjne. Ostatni album - "Diabeł z powyłamywanymi rogami" ukazał się w 2012 roku.

środa, 3 lutego 2016

Wierzcholski najlepszym harmonijkarzem w Polsce

- Jestem samoukiem. Do wielu rozwiązań w grze na harmonijce dochodziłem metodą prób i błędów - mówi Sławek Wierzcholski, lider Nocnej Zmiany Bluesa, który w ankiecie pisma "Twój Blues" zdobył pierwsze miejsce w kategorii: harmonijka ustna.

Sławek Wierzcholski (Fot. Jacek Smarz)
Nie jest to pierwszy raz, kiedy sięgasz po laury w plebiscycie „Twojego Bluesa”...

To prawda. Przez kilka lat byłem w tym zestawieniu na pierwszym miejsce. Później na pewien czas zajmowali je moi uczniowie. Albo Bartosz Łęczycki, albo Michał Kielak. Domyślam się, że mój powrót na czoło zestawienia wiąże się wydaniem w ubiegłym roku koncertowej płyty „Back to the roots”. Gram na niej sporo na harmonijce. Co ciekawe album został wysłany na konkurs International Blues Challenge do Memphis, gdzie występowaliśmy z moim zespołem dwa lata wcześniej. I znalazł się w gronie 20 najlepszych płyt.

Twoi uczniowie przeskoczyli swojego harmonijkowego mistrza?

Chętnie dzielę się swoją wiedzą, aby nie musieli zdobywać jej sami. W ciągu kilku warsztatowych spotkań mogę przekazać każdemu to, do czego sam dochodziłem w kilka lat. Wiem, że to ważne. Pamiętam jak w latach 80. uczyłem się grać słuchając nagrań i próbując rozgryźć technikę swoich ulubieńców. Nie chciałbym, aby moi uczniowie zatrzymali się na moim etapie, tylko poszli jeszcze dalej. Od wielu z nich teraz to ja mógłbym się uczyć.

Wielokrotnie rozmawialiśmy o Twojej miłości do harmonijki, ale nigdy nie padło pytanie, gdzie nauczyłeś się na niej grać?

Jestem samoukiem. Do wielu rozwiązań w grze na harmonijce dochodziłem metodą prób i błędów. Później oczywiście starałem się poszerzać swoją wiedzę. Uczęszczałam m.in. na wykłady z teorii jazzu w Stanach Zjednoczonych. Sporo o harmonii dowiedziałem się od toruńskiego pianisty Bogdana Hołowni.

W jakim wieku zaczęła się Twoja przygodę z harmonijką?

Mogłem mieć jakieś 16 lat. Rodzice specjalnie mnie do tego nie zachęcali, choć moja mama cieszyła się z moich występów w Młodzieżowym Domu Kultury, gdzie zagrałem m.in. jednocześnie na pożyczonej gitarze i harmonijce ustnej. Pamiętam, że mama przyszła na ten występ ze swoją przyjaciółką, a ja byłem z tego bardzo dumny. Nuty poznałem w Domu Harcerza na lekcjach nauki gry na gitarze u Zenona Sósa.

Gdy dziś ktoś pyta Cię o płyty ze świetnymi partiami harmonijki ustnej, to co wymieniasz? 

Wszystko zależy od gatunku. Zawsze będę polecał płyty mistrzów, którymi sam się fascynowałem. W bluesie warto sięgnąć po nagrania Charliego Musselwhite’a, w jazzie Howarda Levy’ego, w muzyce poważnej Williego Burgera, w folku Brendana Powera itd. Podczas festiwalu „Harmonica Bridge” staram się zawsze pokazywać różne gatunki muzyczne. Nie jest możliwe porównanie muzyka grającego świetnie muzykę poważną z wirtuozem bluesa. To bardzo odległe gatunki, choć grane z powodzeniem na harmonijce.

Napisałeś ostatnio muzykę do premierowego spektaklu Impresaryjnego Teatru Muzycznego w Toruniu opartego na motywach „Przygód Tomka Sawyera”. Czego możemy się spodziewać? 

Spektakl będzie miał swoją premierę 1 czerwca. To musical reżyserowany przez Giovanniego Castellanosa. Niebawem rozpoczną się próby. Dla mnie to już drugie spotkanie z teatralną sceną. W latach 90. napisałem dla Teatru Horzycy muzykę do „Historii o miłosiernej”. Graliśmy wówczas na scenie z Nocną Zmianą Bluesa. Tym razem muzyka zostanie nagrana wcześniej. Całość utrzymana jest w klimacie I poł. XIX wieku, a więc bliżej będzie jej do folku.

***

Pod koniec marca tego roku w serii „Złota kolekcja” wydawnictwa Warner Music
Poland ukaże się podwójny album Sławka Wierzcholskiego i Nocnej Zmiany Bluesa. Jedna płyta zawierać będzie nagrania studyjne toruńskiego zespołu, a druga koncertowe. Na albumie znajdzie się też kilka niepublikowanych do tej pory nagrań.