Będzie krótko. Wróciłem właśnie z bodaj najlepszego koncertu jaki miałem okazję wysłuchać w tym roku. Czesław Śpiewa w toruńskim Lizard Kingu. Same the greatest hits. Muzyka warta wielu laurów. Jak pudełko pełne niespodzianek. Co się z niego nie wyciągnie, to i tak potrafi zaskoczyć. Dźwięki w sam raz do tańczenia, a już co najmniej do potupania. Niezwykle ciekawa aranże. Wplecione elementy twórczości Marka Grechuty i Serge Gainsbourga… No i niesamowita coda „Caesia & Ruben” z dzwonkami z balkonów. Brawa gromkie, choć publika przez cały koncert przyklejona do krzeseł.
Czesław Śpiewa, Caesia & Ruben.
Wracając do domu przypomniałem sobie podobną muzykę grupy Beirut. I ich przebój "Nantes" sprzed kilku lat. Zawsze podobał mi się teledysk, który do tego nakręcili. Utwór oczywiście też.
Beirut, Nantes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz