Coma. Ten zespół zawsze słynął z
potężnego koncertowego uderzenia. Tym razem również nie zawiódł. Był ogień. Piotr
Rogucki wił się na scenie w swoim rockowym balecie, a jego koledzy prześcigali
się w technicznych popisach. Koncert Comy był o tyle szczególny, że zespół
wykonuje podczas obecnej trasy koncertowej wszystkie kompozycje ze swojej
debiutanckiej płyty. Wydanego dokładnie 10 lat temu „Pierwszego wyjścia z
roku”.
Coma ponownie wychodzi z mroku (Fot. T.Bielicki) |
Dekadę temu miałem okazję
dwukrotnie gościć na koncertach, na których muzycy prezentowali taki sam zestaw
utworów. Co się od tego czasu zmieniło? Najbardziej sam Rogucki. Kiedyś potrafił kompletnie zniszczyć się
fizycznie, szalejąc na scenie jak opętany. Teraz nieco stonował. A przede
wszystkim zmienił się jednak jego sposób śpiewania. Jest bardziej aktorsko, z
manierą. I nie jest to wyłącznie moja opinia.
Zabrzmiało wszystko, czego można
było się spodziewać. Od „Leszka Żukowskiego” po wieńczące koncert „Sto tysięcy
jednakowych miast”. To zawsze robi ogromne wrażenie, gdy podczas wykonywania
tego ostatniego utworu publiczność, podobnie jak Rogucki, siada tak jak
on - na podłodze. Tym razem w hali widowiskowo-sportowej w ciągu 3-4 sekund usiadło
prawie 1,5 tysiąca osób. Na bis „Listopad”
Koncert Comy poprzedził promujący
swój najnowszy album „Jakby nie był jutra” Happysad. A może raczej należałoby
napisać Orkiestra Happysad, albowiem zespół zaprezentował się w Toruniu z trzyosobową
sekcją dętą oraz klawiszowcem. Dzięki takim kompozycjom jak chociażby „Tańczmy”
impreza po raz drugi – po świetnym wcześniejszym energetycznym występie Łąki
Łan - nabrała nieco tanecznego charakteru.
Happysad w poszerzonym składzie (Fot. T. Bielicki) |
Happysad zdecydował się pójść
swoim nowym albumem w nieco innym kierunku niż dotychczas. Mniej jest na nim
tych typowo happysadowo radosnych refrenów i harcerskich akordów. Odbiór tego
materiału na żywo bywał rożny. W sumie bardzo trudno było orzec na kogo
nastawiała się festiwalowa publiczność. Najwięcej chyba na Comę, ale gdy zespół
w finale skończył grać jeden bis, wszyscy po kolei zrobili spod sceny odwrót.
Organizatorzy CoRock Festivalu
tak dobrali program, aby każdy znalazł w nim coś dla siebie. Był Mjut, znany z
telewizji Lorein, OSTR w zaledwie 30 minutowej odsłonie, co zrekompensował
fanom rozmawiając z nimi drugie tyle po występie, a także wspomniany już Łąki
Łan, który zmienił halę w jedną wielką funkową dyskotekę. Mimo tego udało się
wypełnić ogromny obiekt zaledwie w 1/6. Było więc nieco pusto.
Choć impreza niezła, to sobotni siedmiogodzinny muzyczny maraton CoRock Festivalu w zamkniętej przestrzeni hali widowiskowo-sportowej przy ul. Bema był wykańczający... I to tym bardziej, że po drugim zespole w barze skończyło się piwo.
CoRock Festival, Toruń 15 listopada 2014.
Coma, Happysad, O.S.T.R., Łąki Łan, Lorein, Mjut.
CoRock Festival, Toruń 15 listopada 2014.
Coma, Happysad, O.S.T.R., Łąki Łan, Lorein, Mjut.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz