- To miał być mocny materiał z silnym przekazem. I w tekście, i w muzyce. Takie rzeczy bardzo często uzyskuje się prostymi środkami - TOMEK ORGANEK, gitarzysta grupy Sofa o opowiada o swoim solowym projekcie ukrywającym się pod nazwą Organek.
Zakładam, że grupa Ser Charles, w której grasz jest odskocznią od Sofy. Jak w takim razie należy traktować ten solowy projekt?
To główny nurt moich osobistych muzycznych zainteresowań. Chcę wreszcie stanąć na obu nogach i pokazać kim naprawdę jest Tomek Organek. W Sofie nie jest to do końca możliwe, ponieważ obowiązuje w niej pewna konwencja i zawsze trzeba się jakoś dogadać. W imię wspólnej wizji. W Organku sam jestem odpowiedzialny za wszystko. Od kompozycji, tekstów aż po brzmienie. I robię co chcę.
Tomek Organek (żrodło: https://www.facebook.com/SOFAmusic/photos_stream) |
Kiedy pojawił się ten pomysł, aby wkroczyć na taką samodzielną ścieżkę?
Myślę, że zawsze chodziło mi to po głowie, ale nigdy nie skrystalizowało się na tyle, aby to zrobić. Brakowało mi spójnego pomysłu na to, co chcę to zrobić i co chcę powiedzieć. Rok temu wszystko zaczęło nabierać realniejszych kształtów. Niektóre teksty, które znajdą się na płycie pochodzą sprzed paru lat. Muzyka jest z kolei dość świeża.
Po Twoim wykształceniu zdobytym na Akademii Muzycznej w Katowicach spodziewałbym się bardziej wycieczek w stronę jazz-rocka. Otrzymaliśmy za to materiał będący ukłonem w stronę lat 60 i 70.
To taki sentymentalny zabieg. Właśnie takiej muzyki słuchałem w liceum. I nigdy jej nie porzuciłem. Zawsze była gdzieś obok mnie. W Organku zależało mi na prostej rockowej energii. A jazz-rock? Nie chciałem grać czegoś wydumanego, a aby grać poważny jazz mam za słabe uszy (śmiech). To miał być mocny materiał z silnym przekazem. I w tekście, i w muzyce. Takie rzeczy bardzo często uzyskuje się prostymi środkami.
I stąd pomysł na klasyczne rockowe trio?
Dokładnie. Klasyczne power trio, czyli wychodzą trzy osoby na scenę i podpinają się pod dwa wzmacniacze. Moim zdaniem dopiero wtedy odsłania się siła kompozycji, siła tekstu i siła przekazu solisty. Bez komputerów i produkcji, które często potrafią zasłonić to, co jest najważniejsze. Proste granie, prosty przekaz.
Dobrałeś sobie muzyków, z którymi grywasz na co dzień w Sofie. Dlaczego?
Na początku miałem zupełnie inny pomysł. Swój projekt chciałem zrealizować w Warszawie, gdzie mam kilku kolegów chętnych do takiego grania. Jednak w związku z tym, że mieszkam w Toruniu i niezwykle trudno byłoby pogodzić próby, musiałem zrezygnować z tej opcji. Z Adamem Staszewskim i Robertem Markiewiczem bardzo dobrze się muzycznie rozumiem. Nawet nie muszą opowiadać o co mi chodzi. Od razu wszystko łapią. To porozumienie pokoleniowe, a także doświadczenie zdobyte przez lata wspólnego grania.
Debiutancka płyta będzie niezwykle zróżnicowana, co można było już usłyszeć niedawno podczas koncertu w Toruniu. W zasadzie każdy utwór to zupełnie inna muzyczna wycieczka. Jest granie riffowe, akustyczne historie w stylu Johnny’ego Casha, echa Led Zeppelin...
Dbam o to, aby materiał na płycie był spójny. A kompozycyjnie? Dla mnie to wszystko bardzo się lepi. Kiedy podoba mi się jakaś harmonia - nawet gdy jest daleka od tej piosenki, w której gramy riffy - to nie ma to dla mnie znacznie. Bo jeśli potrafimy coś fajnie zagrać, to dobrze. O to przecież chodzi. Otwarcie przyznaje się do tego, że to taka wypadkowa moich fascynacja z lat młodości.
Zastanawiam się jak ten materiał odbiorą ci, którzy znają Tomka Organka tylko z Sofy?
Wiesz... Jeśli komuś spodoba się ta muzyka, to przyjdzie na koncert lub kupi płytę. Nie szukam poklasku. Nie zastanawiałem się nawet nad tym, do kogo to ma trafić. Na pewno komponując te utwory nie myślałem o fanach Sofy. Choć oczywiście liczę, że części z nich może się to spodobać. Nikt nie zamyka się przecież na jeden rodzaj muzyki.
Teraz w Polsce nie jest trudno wydać płytę. Gorzej jest ją wypromować.
Mnie udało się zdobyć aż dwa kontrakty płytowe. Widzę jednak jak trudno jest się przebić. I to już na pierwszym etapie. Wytwórnie coraz bardziej przyglądają się materiałowi wyłącznie pod kątem tego czy da się go sprzedać czy też nie. Nie ma już takiego podejścia, że dobra muzyka sama się obroni. A rozgłośnie? Wydaję mi się, że to są dobre piosenki. I przede wszystkim to są piosenki. Do radia. Cały czas pracuję jeszcze nad tym materiałem w studiu. Na płycie znajdzie się od 12 do 14 utworów. Część z nich będzie zagrana na gitarze akustycznej.
Podobno pierwszy singiel ma ukazać się za niecały miesiąc?
W listopadzie. Wtedy zobaczymy jakie będzie zainteresowanie. Przez lata emocjonowałem się tym czy coś się uda czy też nie. Teraz już przestałem. Chcę funkcjonować jako Organek. I nieważne czy będzie z tego jakiś pozytywny szum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz