Strony

wtorek, 13 sierpnia 2013

Pan Jędras, Groove Gravity i Lilly Hates Roses...

Wygrali ogólnopolskie konkursy, udostępnili swój cały autorski materiał w sieci, albo są tuż przed wydaniem płyty. Jakie nowe niespodzianki, nadzieje i odkrycia przyniósł w muzyce ostatni rok?

„Jutro będę znowu tu/Będę jutro tutaj znów/ Teraz frunę gdzieś wysoko” śpiewa Pan Jędras w leniwie sączącej się kompozycji „Jestem motylem”. Utwór pilotuje jego debiutancką płytę, którą pod wszystko mówiącym tytułem „Piosenki na kacu” udostępnił na swojej stronie. I to za darmo. Szperając w internecie odnajdziemy także jego zabawny teledysk do „Dziewczyny z TIR-a” oraz kilka muzycznych widokówek z podróży do Gwadelupy. Ale te ostatnie to już nieco inna bajka.




Kim jest Pan Jędras? Naprawdę nazywa się Jędrzej Bączyk. Na co dzień gra na gitarze w grupie Paraliż Band. Jak pisze na swojej stronie „piosenki zostały nagrane dla przyjaciół, do śpiewania gdzie się da, uśmiechania ile wlezie i tańczenia”. Każdą z nich zagrał na niewielkim instrumencie o wdzięcznej nazwie guitalele. Materiał dość zgrabny i na luzie. Przede wszystkim nagrany z dystansem do siebie. A z tym ostatnio u naszych lokalnych twórców bywa różnie. 
Hip-hop ma wiele odmian. Panowie z toruńskiego Groove Gravity nie poszli na łatwiznę i zamiast sięgać po sample, skupili się na wykorzystaniu żywego instrumentarium. Nagrali już płytę, które czeka teraz na wydanie. Wśród kompozycji jest dość życiowe „MWCK” oraz bujające „Daj lajka”, w którym raper Mono wyznaje „nawet Sasha Grey nie zrozumie moich posunięć”.

Groove Gravity podczas koncertu w klubie Lizard King (Fot. Jacek Nowakowski/cowtoruniu.pl)
Brzmieniowo grupa Groove Gravity postawiła na jaśniejszy odcień hip-hopu. Poza niektórymi tekstami, bardzo radiowe jest to wszystko, w czym olbrzymia zasługa sekcji dętej (trąbka + saksofon). Takich rozbudowanych składów jest na lokalnej scenie niezwykle mało. Zresztą wspomniana sekcja nie tylko wzbogaca brzmienie, ale jeszcze nadaje nagraniom Groove Gravity odpowiedni charakter i puls. A to ważne.
Najjaśniejsza gwiazda zalśniła w tym roku w Kowalewie Pomorskim, gdzie mieszka Kasia Golomska. Wspólnie z Kamilem Durskim tworzy Lilly Hates Roses, indie-folkowy duet, który robi ostatnio furorę w Polsce. To właśnie w ich teledysku do chwytliwej piosenki „Youth” para bohaterów wyciąga trupa z lasu, pakuje do samochodu i jedzie, aby go zakopać. A wszystko przy dźwiękach akustycznej gitary i kojąco współbrzmiących wokali. 


W konkursie „Make More Music”, który duet Lilly Hates Roses wygrał, zachwycali się nim i Piotr Rogucki, i Maria Peszek. Konsekwencją zdobycia laurów było nagranie albumu „Something To Happen”. Warto tego posłuchać. W dwójkę kreują na nim niesamowicie intymny, muzyczny świat. Co będzie z nimi dalej? Pewne jest, że w Toruniu zagrają 31 sierpnia podczas finału plebiscytu „Toruńskie Gwiazdy”, który w tym roku odbędzie się na Rynku Staromiejskim. 
Poza Lilly Hates Roses, grupą Groove Gravity oraz Panem Jędrasem pojawiło się w minionym roku jeszcze kilka zespołów wartych szczególnych uwagi. Zarówno o Szczerbatych Zajączkach, najnowszym jazzowym projekcie pianisty Bartosza Staszkiewicza, jak i brodnickim Kompleksie Małego Miasteczka pisałem już trochę na blogu. Do tego grona warto jeszcze na pewno dorzucić grający muzykę żydowską zespół HaShir, dość intrygująco wypadający na żywo. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz