Trochę spóźniony ten wpis, ale warto napisać coś w poniższym temacie. Byłem tydzień temu na występie Flatfoot 56 w toruńskim pubie „Pamela”. Panowie z Chicago pokazali, że punk gra się nie tylko dlatego, że jest najprostszy, ale dlatego, że można nim żyć i bawić się na koncercie. Byłem pod wrażeniem nawet nie tyle brzmienia, ile ich zgrania. Z pewnością zanim weszli do studia, zagrali swój materiał setki razy na koncertach. To zupełnie odwrotnie niż robi się w Polsce. A sam lokal po raz kolejny okazał się za mały na tego typu imprezę.
Flatfoot 56 "Courage"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz