Strony

piątek, 14 grudnia 2012

DJ Funktion i Steve Nash: Mistrzowie Świata IDA 2012


Rezydenci toruńskiego klubu eNeRDe, Juliusz Pacek oraz Kacper Nowak, czyli DJ Funktion oraz Steve Nash zdobyli tytuł Mistrzów Świata IDA 2012 w kategorii „Show”. W zawodach wzięli udział reprezentanci 13 krajów w tym, aż 5 spoza Europy - Brazylii, Japonii, Indonezji, USA i Kanady.

DJ Funktion oraz Steve Nash (Fot. Jacek Smarz)

Jak trafiliście do tego konkursu?

KN: Mieliśmy farta. Jedną z osób prowadzących warsztaty, w których brałem udział był DJ Czarny, który razem ze swoim kolegą Tasem w zeszłym roku zostali wicemistrzami świata. Wtedy sobie pomyślałem, że fajnie by było kiedyś pojechać na podobne zawody. 2-3 miesiące później były Mistrzostwa Polski. Mieliśmy jechać w innym składzie, ale jeden z kolegów się rozchorował. Tydzień przed zawodami przygotowaliśmy nowy pokaz. Udało się. Wygraliśmy. Poszliśmy za ciosem i przygotowaliśmy się do mistrzostw świata.

DJ wciąż kojarzy się wielu osobom z gościem, który puszcza płyty na imprezach. Ale przecież nie tylko o to chodzi.

JP: Należy rozdzielić to, co robi DJ od tego czym zajmuje się turntablista. DJ jest od tego, aby miksować muzykę i prowadzić imprezę w klubie. Z kolei turntablista wykorzystuje gramofon jak instrument muzyczny i stara się coś kreatywnego z nim zrobić. 
KN: Ja podczas naszego finałowego 6-minutowego pokazu ani razu nie dotknąłem gramofonu. Na tym skupił się Julek. Miałem za to klawisze, pady i różnego rodzaju instrumenty, na co pozwalała nam kategoria „Show”, w której występowaliśmy. Gdybyśmy mieli ochotę wykorzystać fortepian, to też można było to zrobić. Jedynym wymogiem było użycie co najmniej jednego gramofonu i miksera. 

Przyznam szczerze, że Wasza zwycięska prezentacja, którą można obejrzeć na YouTube robi ogromne wrażenie. Ile było w niej improwizacji? 

KN: Forma była stała. Natomiast wszystkie sytuacja, w których Julek scratchuje, albo ja gram na padach to już są improwizowane motywy w ramach tej formy. Choć powiedziałbym bardziej, że było w tym wiele swobody. 
JP: Moim zdaniem naszym asem w rękawie okazało się to, że wszystko zagraliśmy na żywo. Dzięki temu cały czas mieliśmy kontrolę nad pokazem, czy też utworem. Jak graliśmy perkusję to naprawdę ją graliśmy, a nie puszczaliśmy, jak zdarzało się to w występach naszych rywali. Wszystko postawiliśmy na jedną kartę. 


Finałowy pokaz, który zapewnił duetowi zwycięstwo.

Co dostaliście w ramach głównej nagrody? 

JP: Mikser. I to taki najlepszy z najlepszych. Rane 62.

Co dalej? Po zdobyciu tytułu mistrzów świata posypały się propozycje? 

JP: Jak na razie zadzwonił tylko jeden telefon (śmiech). 
KN: Każdą wygraną trzeba umieć wykorzystać . W tym roku tylko my jesteśmy mistrzami świata. Zrobimy wszystko, aby grać jak najwięcej. Co jeszcze? Może teledysk? 

Opowiedzcie jeszcze skąd pochodzą Wasze pseudonimy? 

KN: Z moim wiąże się dość zabawna historia. Swoją pierwszą imprezę zagrałem jako Steve Nash z Londynu. To był warunek, abym w ogóle pojawił się na scenie. Organizatorzy chcieli podbić rangę wydarzenia zagranicznym artystą. Skąd wzięło się to imię i nazwisko? Byłem kiedyś na koncercie gdzie hip-hop próbowano łączyć z żywymi instrumentami. W pewnym momencie mój kolega pokazał jakiejś dziewczynie pewnego gości i mówi: „Popatrz! To jest Steve Nash, producent, który szuka dziewczyn do teledysku”. I później kiedy miałem zagrać jako zagraniczny artysta pierwszym pseudonimem, który przyszedł mi do głowy był właśnie Steve Nash. I tak już zostało. 
JP: U mnie historia jest dużo prostsza. Poruszam się po prostu po szeroko pojętej funkowej stylistyce. I stąd DJ Funktion. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz