Big Cyc "Zadzwońcie po milicje!" |
Wytwórnia „Universal Music Polska” jeszcze przed bożonarodzeniowym okresem wypuściła na rynek kilkanaście płytowych nowości. Wśród disco-popowej masy z epką Michała Szpaka zatytułowaną „XI” (sześć utworów zapowiadających tegoroczny album) na czele, znalazło się też kilka krążków po które można sięgnąć bez większego obciachu. Choćby tylko z czystej muzycznej ciekawości w czasie świąteczno-noworocznej płytowej posuchy.
Nigdy nie spodziewałbym się, że lekko zaintrygowany będą słuchał albumu twórców takich utworów jak „Makumba”, czy „Ballada o smutnym skinie”. Tak, to on. Zespół o wdzięcznej nazwie Big Cyc ponownie dało o sobie znać pod koniec 2011 roku nowym wydawnictwem zatytułowanym „Zadzwońcie po milicję!”. Choć to może wydać się niewiarygodne - tym razem ekipa pod wodzą Krzysztofa Skiby zabrała się do pracy całkowicie na poważnie.
Nigdy nie spodziewałbym się, że lekko zaintrygowany będą słuchał albumu twórców takich utworów jak „Makumba”, czy „Ballada o smutnym skinie”. Tak, to on. Zespół o wdzięcznej nazwie Big Cyc ponownie dało o sobie znać pod koniec 2011 roku nowym wydawnictwem zatytułowanym „Zadzwońcie po milicję!”. Choć to może wydać się niewiarygodne - tym razem ekipa pod wodzą Krzysztofa Skiby zabrała się do pracy całkowicie na poważnie.
Siedemnasta płyta w obszernej dyskografii zespołu to polityczno-historyczny koncept album. Pretekstem do jego powstania była 30. rocznica stanu wojennego. Big Cyc zanurzył się w archiwalne nagrania zespołów funkcjonujących w tamtym okresie na niezależnej scenie; grup działających po tej samej stronie barykady co legendarny Jacek Kaczmarski, ale wyrażających swoją niechęć do ówczesnego systemu w zupełnie innym sposób. Punkowy.
Miki Mauzoleum, Brzytwa Ojca, Karcer, Współczynnik Inteligencji, Cela nr 3… Zespoły, które nie miały szans, aby na początku lat 80. wejść do studia i zarejestrować materiał na płytę. Ich nagrywane podczas występów piosenki krążyły więc przegrywane z kasety na kasetę wśród publiczności. Muzycy Big Cyca wygrzebali z całego stosu taśm co ciekawsze utwory, nagrali je na nowo i ułożyli we własną muzyczną opowieść.
Co ciekawe poszczególne utwory poprzetykano archiwalnymi materiałami pozyskanymi z Instytutu Pamięci Narodowej. Nasłuchy radiowe, raporty milicyjne, odgłosy demonstracji. - Widziałem jak w grudniu czołgi rozwalały bramę Stoczni Gdańskiej. Mieliśmy wtedy po 17 lat i zamiast telefonów komórkowych kamienie w kieszeniach – wspomina wprowadzenie stanu wojennego Krzysztof Skiba we wstępie do płyty.
Każdego kto sięgnie po „Zadzwońcie po milicję!” czeka lekcja historii połączoną z muzycznym cyklem „Ocalić od zapomnienia”. Od pierwszego przesłuchania wpada w uchu „ZOMO na Legnickiej” ze skandowanym refrenem, czy leniwa „Czarna Wołga”. W tekstach przewijają się tematy demonstracji ulicznych, zatrzymań przez SB, stanu wojennego, PRL-owskiego pijaństwa, społecznych dylematów czy kpina z kartkowego systemu.
Oto nauczyciele dostali do ręki kolejną – po „Historii” Elektrycznych Gitar i „Powstaniu Warszawskim” Lao Che – muzyczną pomoc do zainteresowania swoich uczniów meandrami polskiej historii. Jak z niej skorzystają? - Warto przypomnieć, że kultura niezależna w latach 80. to nie tylko spektakle w kościołach czy koncerty bardów w salkach katechetycznych. To był także podziemny, fascynujący obieg rocka – pisze Skiba. I ma rację.
Big Cyc, Zadzwońcie po milicję!, Universal Music Polska 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz