Mirosław "Gonzo" Zacharski, wokalista i lider MGM opowiada o nowej muzycznej ścieżce, na którą wstąpił jego zespół na płycie "New Heads".
Mirosław "Gonzo" Zacharski |
- Kilka dni temu ukazał się winylowy singiel zapowiadający waszą nową płytę "New Heads". Trzy utwory koncertowe oraz jeden studyjny zatytułowany "Świat" z soczystym gitarowym riffem. Tak właśnie będzie brzmiał cały album?
- Dokładnie. O to właśnie nam chodziło. Choć tak naprawdę to tylko przedsmak, tego co czeka słuchaczy na całym albumie.
- Opowiedz o tej płycie. Pracowaliście nad nią dość długo.
- To prawda. Ale każdy z nas zajęty jest na co dzień swoją pracą. Płytę nagrywaliśmy w studio w Gniewkowie. Bardzo szybko poszło nam z perkusją i basem. Następne wspólnie z gitarzystą Tomkiem Prasem dojeżdżaliśmy, aby dogrywać partie gitary. Później miesiąc przerwy... W sumie zajęło nam to rok. Mieliśmy sporo czasu, aby przemyśleć jak to wszystko ma ostatecznie wyglądać. Wielkie podziękowania należą się Darkowi Kowalskiemu z pubu "Pamela", który umożliwił nam te nagrania i cały czas wspiera nasz zespół.
- Przy której z tych nowych kompozycji było najwięcej dłubania, szukania odpowiedniego brzmienia?
- W "Gorącej krwi”, która najbardziej odbiega od tego, co prezentowaliśmy do tej pory. Bardzo długo próbowaliśmy dopasować do niej różne brzmienia. Dopiero Bobo Ryszewski, który jest zdolnym basistą sprawił, że to wszystko niezwykle okrągło zabrzmiało. Gdyby nie sekcja rytmiczna jaką mamy obecnie, to by nie było nowego MGM. Chłopaki czują to, co grają i robią to mega dynamicznie.
- Podobno część utworów rodziła się dopiero w studiu?
- Pozostawiliśmy sobie do dopracowania takie muzyczne niuanse jak kwestia niektórych gitarowych solówek. W studiu kończyłem, a nawet napisałem tekst do piosenki "Bohater". Poza tym nagrywając niektóre utwory doszliśmy do wniosku, że można je jeszcze ciekawiej zaaranżować. Zaczęliśmy więc to zmieniać.
- Wielokrotnie podkreślałeś, że "New Heads" to będzie nowa jakość MGM. Zupełnie nowe brzmienie zespołu.
- Tak, bo to pierwsze porządne nagrania, które zrealizowaliśmy w obecnym składzie. Poza tym zawsze szukałem takiego brzmienia, które uzyskujemy teraz razem. Nie będzie przesadę jeśli powiem, że przez całe życie poszukiwałem takiego perkusisty jak Michał Dąbrowski. Ten facet tak gra, że wreszcie jestem usatysfakcjonowany. Do tego melodyjny basista, którym jest Bobo Ryszewski i Tomek Pras ze swoimi hard-rockowymi riffami.
- Właśnie - zespół od kilku lat coraz bardziej podąża w stronę rocka.
- Taki jest teraz nasz kierunek. Mamy nawet plan, aby włączyć do repertuaru MGM utwór z repertuaru mojego ulubieńca - Ozzy Osbourne'a. Kompozycja nazywa się "Perry Mason". To będzie taki nasz hołd dla niego i całego heavy metalu.
Gonzo, Tomasz Pras, Bobo Ryszewski, Michał Dąbrowski |
- Z taką muzyką ciężko wam będzie przebić się do radia.
- Wiem. Ale co mam powiedzieć? Nigdy nie podkładałem się, aby grać tak, żeby się sprzedać. Nie po to zresztą związałem całe swoje życie z muzyką. Wierzę, że się uda. Musi.
- Dużo śpiewacie w tych nowych numerach o miłości.
- Też się z tego śmieję. Obiecuję, że na następnym albumie tego już nie będzie. Zrobiliśmy sześć nowych piosenek, a nieubłaganie zbliżał się czas wejścia do studia. Uzupełniliśmy więc płytę kompozycjami, które narodziły się jeszcze w poprzednim składzie. Zamykamy tym samym pewien rozdział. Od stycznia ruszamy na koncertach z premierowym programem. Być może pokusimy się nawet, aby kolejną płyta nagrać na żywo.
- Na co dzień jeździsz taksówką po Toruniu. To sprzyja pisaniu tekstów piosenek? Zbieraniu historii? Inspiracji?
- Nie ukrywam, że sporo się już przy okazji tej pracy widziałem. Z tej nudy oczekiwania w samochodzie przychodzi mi tysiące pomysłów do głowy. To fakt. Jednak do napisania tekstu potrzebny mi jest impuls. Gdy muszę go napisać, to siadam i robię to w 10 minut. Gdy mam za dużo czasu mogę siedzieć przy jednym zdaniu godzinami i nic.
- Wśród nowych piosenek są utwory, do który napisania zainspirowały cię nocne wydarzenie w Toruniu?
- "Złamana". To historia o nastolatce, która zakochała się w starszym mężczyźnie. Facet rozkochał ją w sobie, zrobił jej dziecko, a potem włóczył się taksówkami po kasynach. W końcu wyjechał do Anglii, aby uciec od odpowiedzialności. Historia została wymyślona, ale jej korzenie są nieco toruńskie.
- W tym roku wspólnie z MGM świętujesz 18-lecie. "New Heads" będzie waszą drugą płytą. Czujesz się spełniony jako muzyk?
- Nie do końca. Jak Bóg da, to artystyczne spełnienie nastąpi z obecnym składem MGM. Nie chcę się już bawić w inne rzeczy. Gdyby miało mi to nie wyjść, to dałbym już sobie z tym spokój. Obecny MGM to dla mnie priorytetowy skład i zespół. Nic więcej mnie teraz nie interesuje.
* Winylowy singiel pilotujący płytę MGM "New Heads" został wydany nakładem HRPP Records.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz