Takiego rockowego spektaklu jeszcze w Toruniu nie było, co nie oznacza, że nie można się do niczego przyczepić. Pierwszy duet fałsz na fałszu, ale to zapewne z uwagi na problemy z odsłuchem. W odróżnieniu od tekstów, które momentami trąciły banałem, muzyka niezła. Fabularnie też dobrze wszystko spięte. Narracja zbyt komiksowa, ale dla wyrównania intrygujące akcenty taneczne. Zimno było jak diabli, więc od przerwy wyczekiwałem powoli rychłego finału, który ostatecznie nastąpił po 150 minutach od rozpoczęcia. Najlepiej ze wszystkich wykonawców wypadł Maciej Balcar ze swoim charakterystycznym frazowaniem. I dla niego wielkie brawa. Minus dla ochroniarzy, którzy zamiast korzystać ze słuchawek gadali podczas widowiska przez walkie-talkie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz