Elektryczne Gitary "Historia" |
Za kim szalały Angielki w Londynie? Co było potrzebne rycerzom, aby ruszyć pod Grunwald? Grupa Elektryczne Gitary zagłębiła się w zawiłe dzieje Polski
Lech Janerka, Wojciech Waglewski, Krzysztof „Grabaż” Grabowski, Kasia Nosowska i Kuba Sienkiewicz - każde z nich ma szczególną umiejętność pisania o rzeczach, które ich otaczają w charakterystyczny dla siebie sposób. Na tyle charakterystyczny, aby można go było rozpoznać już po pierwszych słowach piosenek. Sienkiewicz robi to przy okazji w sposób nie pozbawiony humoru. Nie inaczej jest na jego najnowszej płycie, choć tym razem ten humor jest mniej abstrakcyjny niż bywał do tej pory.
„Historia” Elektrycznych Gitar ukazała się jeszcze w starym roku. I trochę niezasłużenie przeszła w mediach bez większego echa. Tym razem muzycy zabrali się za swoisty koncept album dość swobodnie biorąc na warsztat historię Polski - od początków państwowości poprzez Grunwald, cud nad Wisłą, II wojnę światową, emigrację, rozrachunek z Solidarnością, aż po czasu nam współczesne. Co zaskakujące (i to jest jeden z ogromnych atutów tej płyty) nie opisują jej klęcząc ani leżąc krzyżem, ale zupełnie na luzie. Bez narodowego patosu.
Muzyczne interpretowanie w piosenkach naszej historii zapoczątkowała już słynna płyta „Powstanie warszawskie” Lao Che. Album Elektrycznych Gitar ma jednak inny wymiar. Więcej tu rock’n’rollowej zabawy, a sama historia - można odnieść takie wrażenie - bywa pretekstem dla ukazania niektórych narodowych przywar. Sienkiewicz nie byłby sobą, gdyby między wersami nie przemycił własnych refleksji ("Wielka Solidarność, "Dwudziestolatka").
„Angielki za nimi szalały/ Choć Londyn spowijał dym/ A oni na Polskę czekali/ Dywizjon 303” - śpiewa lider Elektrycznych Gitar w singlowym „Dywizjonie 303”. Opartym zresztą podobnie jak „Ucieczka”, „Wielka Solidarność” i „Historia niczyja” na charakterystycznych dla zespołu harmoniach. W „Był NZS” muzycy pozwolili sobie nawet wykorzystać instrumentalny utwór ze ścieżki dźwiękowej do „Kilerów 2-óch”, okraszony tym razem tekstem.
Gdyby nauczyciele historii zabrali się za edukację nie przy tablicy, ale z gitarą w ręku, mielibyśmy w oświacie nie lada rewolucję. Bo historia to coś więcej niż wkuwanie najważniejszych dat na pamięć. Sama płyta Elektrycznych Gitar podobnie jak „Powstanie warszawskie” może posłużyć przecież jako alternatywna pomoc na lekcji. Pytanie tylko, czy historycy słuchają Elektrycznych Gitar? Kilku na pewno się znajdzie.
Sienkiewicza lekcja historii, Extra z 15 stycznia 2010 roku.
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń