"Night in the Mirror" toruńskiego Half Light zabiera słuchaczy na spotkanie z melodyjną elektroniką. O debiutanckiej płycie zespolu opowiada jego wokalista - Krzysztof Janiszewski.
- Okładka niczym z "Zagubionej autostrady" Davida Lyncha lub teledysku "Karma Police" Radiohead. Zamierzenie, czy przypadek?
- Przypadek, który uświadomiły nam dopiero osoby, które ją zobaczyły. Autor okładki przy jej tworzeniu zasugerował się naszą muzyką, jej klimatem, całą otoczką. Nawet jak wybieraliśmy zdjęcia, to nikt nie wpadł na takie skojarzenie. Przy okazji tego albumu wszystko jest jednak ze sobą powiązane. Muzyka, okładka, a nawet nasz sposób ubierania się.
- Na swojej stronie to, co gracie określacie mianem electropopu. Ja nazwałbym to raczej elektroniką z elementami rocka progresywnego.
- Zgadza się. Jednak dziennikarze muzyczni często dzwonią lub piszą do nas maila z pytaniem: Co to za muzyka? Co gramy? To wychodzi zawsze podczas wywiadów, czy spotkań w radiu. Dlatego postanowiliśmy posługiwać się jednym spójnym terminem - electropop. Pierwsza część płyty jest nieco lżejsza i wpada momentami właśnie w pop. Tak jest np. w utworze "Take my hand". Z kolei w drugiej części albumu wiele osób słyszy rocka progresywnego. Sami mamy problem z określeniem tego co gramy. Może kiedyś wymyślimy lepszą nazwę.
- Ci, którzy znają cię jeszcze ze Staineless, czy Vitaminy muszą być mocno zdziwieni taką zmianą? Inny klimat, inna ekspresja... Mam nadzieję, że nie zdradziłeś do końca hard rocka?
- Nadal słucham Mike'a Pattona, Faith No More, Ac/Dc i rock'n'rolla. Jednak na obecnym etapie mojego życia o wiele lepiej tworzy mi się taką łagodniejszą i muzykę jaką gramy w Half Light. Może kiedyś powrócę do typowego wydzierania się, bo to zawsze będzie siedzieć w każdym z nas. Na razie czas na spokój i melancholię. Na koncertach staram się czasem przemycić rockowy pazur, ale ogólnie jednak łagodnieję. Zmienił się również sposób pracy nad utworami.
- To znaczy?
- Dotychczas w zespołach, w których grałem ktoś rzucał riff, na którym powstawał utwór. W Half Light pracujemy inaczej. Więcej jest pracy pracy domowej na komputerze. Gdy mam pomysł linii melodycznej opartej na pewnej harmonii, to wysyłam to w formie mp3 do naszego klawiszowca Piotra Skrzypczyka. On robi aranż i buduje całą kompozycję. Komponujemy poza salą prób.
- Jak na waszą muzykę reaguje publiczność? To nie jest zarzut, ale muzyka Half Light raczej nie sprzyja tańczeniu. Ciężko byłoby przy niej poskakać, co najwyżej można się nieco pokiwać.
- Nie nastawiamy się na pogo pod sceną. Nie zależy nam, aby ktoś skakał czy tańczył. Z naszych obserwacji wynika, że publiczności przychodzi i słucha. To najważniejsze. Cieszy nas, że poddają się nastrojowi.
- Kiedy przy okazji wydania waszego demo rozmawialiśmy kilkanaście miesięcy temu, wspominałeś, że zamierzacie wyjść z muzyką Half Light poza Polskę. Udało się?
- Udaje się coraz bardziej. Coraz więcej zagranicznych portali o nas pisze. Z dnia na dzień pojawiają się nowe recenzje naszej płyty. Nawiązaliśmy również współprace z niemiecką wytwórnią, która promuje naszą muzykę na Zachodzie. Z tego co pamiętam naszą płyta powinna być dostępna w Niemczech już od 10 grudnia. W maju w Berlinie odbywa się Festiwal muzyki electropop. Będziemy starali się tam zagrać.
Tworzymy poza salą prób, "Nowości" z 25 listopada 2010 roku.
- Okładka niczym z "Zagubionej autostrady" Davida Lyncha lub teledysku "Karma Police" Radiohead. Zamierzenie, czy przypadek?
- Przypadek, który uświadomiły nam dopiero osoby, które ją zobaczyły. Autor okładki przy jej tworzeniu zasugerował się naszą muzyką, jej klimatem, całą otoczką. Nawet jak wybieraliśmy zdjęcia, to nikt nie wpadł na takie skojarzenie. Przy okazji tego albumu wszystko jest jednak ze sobą powiązane. Muzyka, okładka, a nawet nasz sposób ubierania się.
- Na swojej stronie to, co gracie określacie mianem electropopu. Ja nazwałbym to raczej elektroniką z elementami rocka progresywnego.
- Zgadza się. Jednak dziennikarze muzyczni często dzwonią lub piszą do nas maila z pytaniem: Co to za muzyka? Co gramy? To wychodzi zawsze podczas wywiadów, czy spotkań w radiu. Dlatego postanowiliśmy posługiwać się jednym spójnym terminem - electropop. Pierwsza część płyty jest nieco lżejsza i wpada momentami właśnie w pop. Tak jest np. w utworze "Take my hand". Z kolei w drugiej części albumu wiele osób słyszy rocka progresywnego. Sami mamy problem z określeniem tego co gramy. Może kiedyś wymyślimy lepszą nazwę.
- Ci, którzy znają cię jeszcze ze Staineless, czy Vitaminy muszą być mocno zdziwieni taką zmianą? Inny klimat, inna ekspresja... Mam nadzieję, że nie zdradziłeś do końca hard rocka?
- Nadal słucham Mike'a Pattona, Faith No More, Ac/Dc i rock'n'rolla. Jednak na obecnym etapie mojego życia o wiele lepiej tworzy mi się taką łagodniejszą i muzykę jaką gramy w Half Light. Może kiedyś powrócę do typowego wydzierania się, bo to zawsze będzie siedzieć w każdym z nas. Na razie czas na spokój i melancholię. Na koncertach staram się czasem przemycić rockowy pazur, ale ogólnie jednak łagodnieję. Zmienił się również sposób pracy nad utworami.
- To znaczy?
- Dotychczas w zespołach, w których grałem ktoś rzucał riff, na którym powstawał utwór. W Half Light pracujemy inaczej. Więcej jest pracy pracy domowej na komputerze. Gdy mam pomysł linii melodycznej opartej na pewnej harmonii, to wysyłam to w formie mp3 do naszego klawiszowca Piotra Skrzypczyka. On robi aranż i buduje całą kompozycję. Komponujemy poza salą prób.
- Jak na waszą muzykę reaguje publiczność? To nie jest zarzut, ale muzyka Half Light raczej nie sprzyja tańczeniu. Ciężko byłoby przy niej poskakać, co najwyżej można się nieco pokiwać.
- Nie nastawiamy się na pogo pod sceną. Nie zależy nam, aby ktoś skakał czy tańczył. Z naszych obserwacji wynika, że publiczności przychodzi i słucha. To najważniejsze. Cieszy nas, że poddają się nastrojowi.
- Kiedy przy okazji wydania waszego demo rozmawialiśmy kilkanaście miesięcy temu, wspominałeś, że zamierzacie wyjść z muzyką Half Light poza Polskę. Udało się?
- Udaje się coraz bardziej. Coraz więcej zagranicznych portali o nas pisze. Z dnia na dzień pojawiają się nowe recenzje naszej płyty. Nawiązaliśmy również współprace z niemiecką wytwórnią, która promuje naszą muzykę na Zachodzie. Z tego co pamiętam naszą płyta powinna być dostępna w Niemczech już od 10 grudnia. W maju w Berlinie odbywa się Festiwal muzyki electropop. Będziemy starali się tam zagrać.
Tworzymy poza salą prób, "Nowości" z 25 listopada 2010 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz