Strony

piątek, 11 lipca 2014

pARTyzant o Ryszardzie Riedlu

- Rysiek dość alergicznie reagował jak ktoś puszczał mu nagrania Dżemu. Krzywił się, nie potrafił siebie słuchać.Trudno też było go przekonać, aby cokolwiek zaśpiewał - opowiada KRZYSZTOF TOCZKO, znanym bardziej pod pseudonimem pARTyzant, który swoje muzyczne losy związał m.in. z Dżemem i Zdrową Wodą.

Z Dżemem miałeś okazję współpracować wielokrotnie. Zagrałeś też na ostatniej płycie nagranej z Ryszardem Riedlem przy mikrofonie pt. „Akustycznie”. Jak wówczas wyglądały relacje w zespole?

Rysiek był wtedy w bardzo złej kondycji. Przyjechał do studia tylko na nagrywanie swoich partii wokalnych. Mimo, że potrafił wykrzesać jeszcze z siebie emocje, czego przykładem jest „Autsajder” w tej skocznej wersji, to psychofizycznie był już dość słaby. To zresztą słychać w jego głosie. Po detoksie, po którym wstawiono mu nowe zęby, zaśpiewał w Łodzi tylko jeden akustyczny koncert. Wszystkim wydawało się, że to będzie przełomowy czas dla zespołu. Lekarze wyraźnie powiedzieli mu, że jeśli jeszcze raz pozwoli sobie na jakiekolwiek kłucie, to będzie to jego ostatni raz. Od środka był już bowiem kompletnie wyniszczony fizycznie.

Pamiętasz Wasze ostatnie spotkanie?


Gdy postawiono go na nogi, pojawił się pomysł, aby zagrać kolejny urodzinowy koncert. W Wodzisławiu Śląskim u obecnego tour menadżera Dżemu była baza, w której Rysiek się zatrzymał. Miałem pograć z nim kilku utworów, aby wróciła mu chęć do śpiewania. Po tym ostatnim leczeniu miał już problemy z pamięcią, co w jego przypadku było czymś niezwykłym. Zawsze doskonale pamiętał wszystkie szczegóły. Daty, miejsca, nazwiska muzyków na poszczególnych albumach... Wówczas już dość alergicznie reagował jak ktoś puszczał mu nagrania Dżemu. Krzywił się, nie potrafił siebie słuchać.Trudno też było go przekonać, aby cokolwiek zaśpiewał. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o wielu rzeczach, ale temat jego jako wokalisty Dżemu był dość trudny. W pewnym momencie wyjechał. Więcej go nie widziałem.

O jego śmierci dowiedziałeś się...

...z radia RMF FM. Tragiczna historia. Ważne, aby ludzie – zwłaszcza młodzi - wynieśli z tego właściwe wnioski. Aby nie pchali się w używki tłumacząc sobie, że to jest fajne. Wielokrotnie rozmawialiśmy sobie z Ryśkiem w hotelu, jak to fajnie jest umrzeć młodo mając jakieś 30 lat. Ale im był bliżej tej granicy, tym mówił, że jeszcze nie teraz, że jeszcze nie czas. Tak naprawdę nikt nie chce umierać, tylko tworzyć. A aby tworzyć trzeba mieć czysty umysł i o niego dbać.


* Fragment dłuższego wywiadu, który już wkrótce ukaże się w całości na łamach magazynu "Custom" oraz we fragmencie w "Twoim Bluesie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz