Strony

piątek, 14 lutego 2014

Mariusz Lubomski pracuje nad nowym albumem

- Powoli układam sobie cały materiał w głowie - mówi toruński bard. Autorem tekstów znów będzie Sławomir Wolski, który napisał słowa m.in. słynnej „Spacerologii”.

- Nigdy nie rzucam się od razu na głęboką wodę. Z każdym tekstem trzeba najpierw trochę pobyć, pomyśleć jak ma rytmicznie wyglądać, ułożyć do niego odpowiednią muzykę - mówi Mariusz Lubomski. - Staję więc w pustym pomieszczeniu i kombinuję. Wymyślam, podśpiewuję... Czasem nawet tańczę. Czuję się jakbym zaczynał wszystko od nowa. Tak to wygląda na dzisiaj.

Mariusz Lubomski podczas koncertu pamięci Grzegorza Ciechowskiego (Fot. T.Bielicki)

Jego ostatni studyjny album ‚„Ambiwalencja” ukazał się sześć lat temu. Artystyczną poprzeczkę, którą postawił sobie wówczas niezwykle wysoko, utrzymał na kolejnej koncertowej płycie „Lubomski w Trójce. Again” sprzed roku. Teraz - choć wcześniej wydawał muzykę swoim własnym sumptem - podpisał kontrakt płytowy z wytwórnią „Mystic Production”, która pod swoimi skrzydłami ma m.in. Anitę Lipnicką, Marię Peszek, Comę, Grzegorza Turnaua, Artura Andrusa, a nawet Behemotha. Dlaczego nagle zmienił zdanie?

- Zawsze o wszystkich sprawach związanych z płytą decydowałem sam. Nigdy nie przywiązywałem jednak uwagi do jej promocji - tłumaczy Mariusz Lubomski. - W żaden sposób nie będzie to miało wpływu na moją stylistykę. Nie wyobrażam sobie zresztą tego, jak miałbym się to teraz zmienić. Zawsze stawiałem przede wszystkim na urodę całej płyty. To dla mnie wciąż jedyne kryterium tego, aby materiał w ogóle się ukazał.

O czym będzie śpiewał? - Jeszcze za wcześnie, aby o tym mówić. Pewnie to znów będzie opowieść o obserwacjach z życia mężczyzny. Pełnych dystansu i autoironii. Nie będę wyważał otwartych drzwi. Mam nadzieję, że Sławek zaskoczy mnie jeszcze jakimiś tekstami - mówi. Według wstępnych planów nowy album Mariusza Lubomskiego powinna ukazać się w listopadzie tego roku.


wtorek, 11 lutego 2014

Nowa płyta z muzyką Republiki

W tym roku ukaże się album z toruńskim koncertem pamięci Grzegorza Ciechowskiego. Wszyscy fani Republiki, którzy nie byli w grudniu w klubie „Od Nowa”, będą teraz mogli doświadczyć tego muzycznego wydarzenie. A ci, którzy byli, przeżyć je jeszcze raz. 

Ubiegłoroczny koncert pamięci autora „Telefonów” i „Białej flagi” cieszył się ogromnym powodzeniem. Podczas jednego wieczoru na scenie klubu „Od Nowa”, gdzie kiedyś Republika sama miała okazję wielokrotnie występować, po raz kolejny zaprezentowali się wykonawcy, który oddali jej liderowi muzyczny hołd. Magnificent Muttley, Drekoty, Misia Furtak - solo i w duecie z Melą Koteluk, Kari Amirian, a także Tomasz Makowiecki. Materiał, który wówczas udało się zarejestrować ukaże się teraz na płycie.  

Mela Koteluk i Misia Furtka zaśpiewały w duecie "Lawę" Republiki.

- Jestem właśnie w trakcie jego obróbki. Na albumie zamieścimy prawdopodobnie dziewięć numerów wykonawców, którzy pojawili się wówczas na scenie - mówi Leszek Biolik, basista Republiki i twórca projektu „Otwarta Scena”. - Data ukazanie się tego materiału zależy od Narodowego Centrum Kultury, które finansowo wsparło całe przedsięwzięcie. Płyta na pewno pojawi się jeszcze w tym roku. Mam nadzieję, że uda się ją wydać jeszcze na wiosnę.

Wszyscy, którzy mieli okazję wziąć udział w grudniowym wydarzeniu doskonale pamiętają, że członkowie Republiki w finale przygotowali dla fanów niespodziankę. Z okazji 30-lecia wydania debiutanckich „Nowych sytuacji” zagrali materiał z tej płyty na żywo. Utwór po utworze. Leszkowi Biolikowi, Sławomirowi Ciesielskiemu i Zbigniewowi Krzywańskiemu towarzyszyli wówczas przy mikrofonie Piotr Rogucki, Tymon Tymański oraz Jacek „Budyń” Szymkiewicz. Tę część koncertu również zarejestrowano, ale do sprzedaży już nie trafi.

Ile rarytasów skrywają archiwa Republiki i Grzegorza Ciechowskiego? Odpowiedź na to pytanie nie przestaje nurtować fanów zespołu. Zwłaszcza, że co jaki czas m.in. przy okazji audycji z okazji kolejnej rocznicy śmierci Obywatela GC pojawiają się takie unikaty jak chociażby wersja „Nie pokonasz miłości” śpiewana przez akompaniującego sobie Ciechowskiego, która mocno różni się od tej nagranej później przez Roberta Gawlińskiego na ścieżce dźwiękowej do filmu „Wiedźmin”.

- To było tylko nagranie demo. Grzegorz nagrał je specjalnie z myślą o Zbyszku Zamachowskim, aby ten mógł nauczyć się śpiewać ten utwór. To tylko drobna ciekawostka i nie sądzę, aby kiedykolwiek została wydana. Nieodkrytych nagrań studyjnych nie ma już żadnych - zarzekał się cztery lata temu podczas wywiadu Jerzy Tolak, menadżer Republiki.

Są jeszcze inne tropy. - Zbyszek Krzywański puszczał mi kiedyś fragmenty nieskończonej płyty Republiki. To, co później wydano z tego materiału było najsłabsze. Tam były inne, lepsze premierowe perełki - twierdzi Wojciech Budny, który w latach 80. był częstych gościem w „Od Nowie” i na próbach zespołu. - Piosenki miały już linie wokalne. Problem polegał na tym, że brakowało słów. Grzegorz śpiewał na tych materiałach po „norwesku”, czyli w wymyślonym przez siebie języku. Gdyby zdążyli to wydać jeszcze przed jego śmiercią, album miałby taką samą siłę rażenia jak „Nowe sytuacje” w latach 80.

niedziela, 9 lutego 2014

Czaqu "Generacja lalek"

Minęło ponad 10 lat od kiedy ukazał się ich debiut. Teraz grupa pod wodzą Grzegorza Walczaka wraca z „Generacją lalek”. Niby to wciąż ten sam zespół, a jednak inny. 

Czaqu "Generacja lalek"
Najpierw była „Inność”. Debiut, który wyróżniał się charakterystycznym, mocnym głosem wokalisty i melodyjną rockową stylistyką. Później długo, długo nic i wreszcie druga płyta. Wydana własnym sumptem i sprzedawana na koncertach – mimo potencjału zawartych na niej kompozycji - przepadła bez odpowiedniej promocji. Po raz trzeci zespół nie chciał już ryzykować. Postawił na wytwórnią znaną m.in. ze współpracy z Kultem, KNŻ, Strachami na Lachy i Lao Che. Co to zmieni? 

Krótki to w zasadzie jest album. Jeśli odrzucimy intro, a także rozciągnięte do prawie 10 minut i rozimprowizowane outro, to otrzymujemy zaledwie jedenaście piosenek. Równych. Urozmaiconych. Bywa, że inspirujących o miano przebojów. Wpadający w ucho refren z „Nadal tu jestem” ma w sobie coś z tytułowego utworu z debiutu Czaqu. Riff z singlowej „Generacji lalek” wchodzi do głowy od razu. „Zadziwiające” ma szansę zagościć w niektórych rozgłośniach. Jest jeszcze żonglowanie napięciem w „Proszę o spokojny sen”. 

Siła Czaqu tkwi w kilku elementach. Poza wokalnymi umiejętnościami Walczaka (jeśli ktoś kiedyś pokusi się w regionie o stworzenie rock-opery, to właśnie on powinien dostać jedną z głównych ról), niezwykle ważna jest m.in. unikalna synergia jego głosu i gitary z klawiszami Michała Dybowskiego. A ten ostatni, gdy tylko trzeba, potrafi wycisnąć z instrumentu chwytliwe melodie („Om”, coda „Generacji lalek”). Co ciekawe zespół postanowił umieścić na płycie kompozycje jego ojca - „Dla tych, którzy odeszli”, znaną wcześniej z repertuaru General Electric. 

- Nadal jesteśmy bardziej podziemnym zespołem niż grupą pojawiającą się na co dzień w mediach. Do szerokiego grona wciąż nie udało nam się dotrzeć. Wciąż jesteśmy na starcie – twierdził niedawno Grzegorz Walczak. A szkoda. Bo taki rozgłos im się należy. Tym bardziej, że Walczak w swoich tekstach ma coś do powiedzenia. O świecie, o tym, co go wkurza, o tym, co dostrzega obok. Chociażby tylko z tego powodu, na tle tego, co serwują nam najpopularniejsze rozgłośnie radiowe w Polsce, „Generacja lalek” Czaqu błyszczy. 

Czaqu, Generacja lalek, SP Records 2014. 

poniedziałek, 3 lutego 2014

Najciekawsze zagraniczne albumy 2013 roku - podsumowanie

Pewnych płyt wstyd nie znać. Po prostu. Poniżej to, co moim zdaniem było warte szczególnej uwagi w 2013 roku. Kolejność alfabetyczna. 



  
Arctic Monkeys „AM”
Udowodnili, że gitarę elektryczną nadal z powodzeniem da się jeszcze wykorzystać.




Biffy Clyro „Opposites”
Niezłe melodie, nośne refreny i jedna z najlepszych produkcje ubiegłego roku.




Daft Punk “Random Access Memories”
Gdzieś tam w duchu lat 70 i 80. Niezwykle urozmaicony materiał, którego słucha się w całość z przyjemnością. A to rzadkość.



Daughter “If You Leave”
Melancholia w graniu na gitarze i w śpiewaniu. Najlepszy debiut minionego roku. Nie tylko dla nieszczęśliwych dziewczyn.



Fire! Orchestra „Exit!”
Już dawno nie odjechałem tam przy słuchaniu. Tylko dwa utwory. Ale za to jakie. Muzyka jazzowego pogranicza.



Foals „Holy Fire”
Gitarowa kawałki przy których można się pogibać na parkiecie? Oto przebojowy dance-punk.  




James Blake “Overgrown”
Rzadko spotykana wrażliwość w połączeniu z możliwościami komputera. Aby dotrzeć do tych piosenek, trzeba je kilkakrotnie przesłuchać.



Lorde „Pure Heroine”
Można jej słuchać a capella, a i tak będzie ciekawie. Chyba nie ma nikogo kto by nie słyszał „Royals”.



Motorhead "Aftershock"
Nawet jak sięgają po bluesa, robią to w taki sposób jakby wyruszali czołgiem na polowanie za białym królikiem.





Nick Cave &The Bad Seeds „Push The Sky Away”
Niby ten sam, a jednak z każdą płytą inny. Nikt tak jak on nie zna naszej mrocznej strony.



Pearl Jam “Lightning Bolt”
Udany zwrot w kierunku własnych korzeni. Po prostu. 


Sigur Ros "Kveikur"
Epickie kompozycje. Wszystko płynie, pięknie się rozciąga. Wystarczy odpalić po zmroku.


niedziela, 2 lutego 2014

Koncerty 2014 w Toruniu

Największą gwiazdą będzie Fish. Usłyszymy również nowe muzyczne wcielenie Kazika Staszewskiego, Edytę Bartosiewicz, Behemotha, ostatni koncert Budki Suflera, a także SBB w oryginalnym składzie. 

To będzie wydarzenie. Józef Skrzek, Apostolis Anthimos i Jerzy Piotrowski, który od 1993 roku mieszka na stałe w Kanadzie, znów razem. Po 20 latach przerwy będzie jedyna szansa, aby usłyszeć SBB w tym najsłynniejszym, oryginalnym składzie. Na razie zespół zagra z Jerzym Piotrowskim na perkusji tylko dwa koncerty. Pierwszy podczas „Jazzu nad Odrą” we Wrocławiu, a drugi w ramach „Art Prog Festival” w klubie „Od Nowa”. W internecie już wrze. - Widziałem SBB na żywo wiele razy, ale ten najsilniejszy skład, to trio zawsze pozostawało gdzieś w sferze marzeń, które teraz zostaną spełnione - piszą internauci.

SBB w oryginalnym składzie: Piotrowski, Skrzek Anthimos (Fot. za http://skrzek.com/foto/70/attachment/1975-01-sikora)
W maju na scenie „Od Nowy” w ramach Majowego Buum Poetyckiego zagości lider Kultu ze swoim najnowszym projektem - Kazik Staszewski i kwartet Pro Forma, w którym wykonuje akustyczne wersje piosenek swojego ojca. „Od Nowa” zapowiada w tym roku więcej niespodzianek.

- W drugiej połowie roku na scenie odnowionej Auli UMK zaśpiewa Edyta Bartosiewicz, którą bardzo trudno było namówić na występ - zdradza Maurycy Męczekalski, szef Akademickiego Centrum Kultury i Sztuki UMK. - Drugą naszą największą jesienną gwiazdą będzie wokalista, który jeszcze nigdy nie wystąpił w Toruniu - Fish, znany przede wszystkim z grupy Marillion. Każdy powinien kojarzyć słynny neoprogresywny concept album z połowy lat 80. zatytułowany „Misplaced Childhood”, na którym znalazł się największy przebój Marillion „Kayleigh”.


Kilka lat po jego nagraniu Fish opuścił zespół, aby skupić się na karierze solowej. Od tamtego czasu średnio co trzy lata wydaje nową płytę. Jesienią będzie głośno o „Od Nowie” nie tylko z powodu Fisha. W październiku zaplanowano bowiem koncert kontrowersyjnego Behemotha. Ekipa Adama „Nergala” Darskiego przyjedzie do regionu promować nowy album zatytułowany „The Satanist”. Pod presją przeciwników twórczości zespołu odwołano już jej tegoroczny występ na „Seven Festival” w Węgorzewie. Podobne protesty miały miejsce w 2011 roku w Toruniu. Ostatecznie zespół wystąpił. Ekscesów nie było. Jak będzie w tym roku?


Jesienią czeka nas jeszcze jedno niezapomniane wydarzenie. Po 40 latach działalności ze sceną postanowiła pożegnać się Budka Suflera. W ich ostatniej trasie koncertowej jednym z przystanków będzie Toruń. Dinozaury polskiego rocka dadzą koncert w nowej sali sportowo- widowiskowej przy ulicy Bema. Zagrają dokładnie 6 grudnia. Nie tylko miłośnicy „Takiego tanga” i „Balu wszystkich świętych”, ale także przeboju „Jest taki samotny dom” z ich debiutanckiego albumu powinni być zadowoleni.


Co jeszcze? O ile Dwór Artusa nie zdradził jeszcze swoich tegorocznych planów, o tyle ochoczo dzieli się nimi Hard Rock Pub „Pamela”. W marcu usłyszymy tam m.in. melodyjny blues-rock z Kansas, czyli grupę Moreland & Arbuckle. Z kolei kwiecień minie pod znakiem manchesterowskiej grupy Goldblade, której twórczość określa się mianem „punk rock hooligan blues”. Brzmi ciekawie.