Strony

niedziela, 26 lutego 2012

"Jazz Od Nowa Festival" 2012

„Od Nowa” od początków istnienia była ostoją jazzu w Toruniu. Doskonale pokazuje to fragment Polskiej Kroniki Filmowej z 1965 roku, który trafił do internetu i krąży od kilku dni przesyłany przez fanów. Sam jazz zmienił się jednak od tamtej pory kolosalnie. I zmienia nadal. Zgodnie z tradycją na klubowej scenie przez cztery dni można było posłuchać tego co mieści się klasycznym pojmowaniu tej muzyki, jak i stara się poza ten kanon wykraczać. 

Kwartet Tomasz Stańko (Fot. T. Bielicki)

Były więc free jazzowe wycieczki Riverloam Trio, nowego projektu hołubionego w Toruniu Mikołaja Trzaski. Był po raz pierwszy niemal popowy City Choir, a także pełna energii grupa Henryka Miśkiewicza. Ta ostatnia z wyjątkową swobodą zapędzała się w rejony pełne rocka i funky, co toruńską publiczność przyjmowała ze szczególnym entuzjazmem. Miśkiewicz to zresztą od wielu lat klasa sama w sobie. I starannie wybiera muzyków, z którymi grywa. 
Piątkowy dzień festiwalu należał do Viktora Totha, wschodzącej gwiazdy jazzu z Węgier. Czy taki miał być repertuar czy wymusił go fakt, że trębacz Piotr Wojtasik - lider międzynarodowego kwartetu nie dojechał z powodu problemów z kręgosłupem? Nie wiadomo. Toth biorąc na siebie ciężar całego występu poprowadził publiczność w jazz pełen etnicznych wtrętów, ale jednocześnie zakorzeniony głęboko w latach 60. Było świetnie. 

Viktor Toth (Fot. T. Bielicki)
Wspomniane trio zaserwowało m.in. bliskie późnemu okresowi w twórczości Johna Coltrane’a duety saksofonu z perkusją, a także rytmiczne figury podgrywane tak, aby amerykański perkusista John Betsch mógł pokazać, że gra na bębnach nie ogranicza się jedynie do trzymaniu rytmu. Cechujących się niezwykle zróżnicowaną grą perkusistów było zresztą podczas tegorocznej edycji festiwalu naprawdę sporo. 
Niczym nowym nie zaskoczył znany z SBB Apostolis Anthimos. Do jego wieloletniego balansowania na granicy rocka i jazzu można się już przyzwyczaić. Choć trzeba przyznać, że grający z nim w czarnych rękawiczkach na basie Etiene Mbappe robił wrażenie i miał kilka ciekawszych momentów w grze. Z kolei sobotni duet Zimpel/Reisinger postawił w programie na niemal jazzowe suity, którym dość blisko było do współczesnej muzyki kameralnej. 

Etiene Mbappe (Fot. T. Bielicki
“Dernier Cri”, “Euforila”, czy „Dark Eyes of Martha Hirsh”, jedna z ulubionych kompozycji Tomasz Stańko z jego ostatniej płyty zabrzmiały na żywo w finale czterodniowej imprezy. Bilety na koncerty najsłynniejszego polskiego trębacza wyprzedano kilka dni wcześniej. Naprawdę zacne było zakończenie festiwalu w jego wydaniu. Pełne jazzowych uniesień i muzycznych wycieczek po skali. Grzechem było po powrocie do domu nie sięgnąć po jego płyty, aby przedłużyć sobie festiwalową ekstazę. Jak najdłużej. 

Tomasz Stańko (Fot. T.Bielicki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz